Paul Strathern po raz kolejny zabiera nas w fascynującą podróż do dawnej Italii. Tym razem to nie Florencja ale Wenecja jest główną bohaterką książki. W odróżnieniu do Florencji, kiedy trudno mi było zdecydować czy to książka o historii miasta czy narodzinach renesansu, Wenecja nie pozostawiła złudzeń. To zdecydowanie historia “miasta” głodnego świata, zdeterminowanego aby osiągnąć cel jakim była morska i handlowa dominacja. Czytając kolejne strony miałam wrażenie, że militarna aktywność i ciągła rywalizacja tak zdominowały dzieje Wenecji, że nie było w nich miejsca na nic innego. Wydawało się, że w tym świecie podporządkowanemu orężu i nieustannemu współzawodnictwu nie tylko z innymi miastami Italii ale z całym Środziemnomorzem, nie ma miejsca dla wybitnych jednostek. Tym bardziej zaskoczyła mnie cała rzesza artystów (m.in. Tycjan, Tintoretto), wybitnych myślicieli, naukowców (m.in. Galileusz, Tartaglia), zręcznych polityków, potrafiących utrzymać władzę przez całe dziesięciolecia (Francesco Foscari) oraz kobiet przełamujących konwenanse epoki, angażujących się w politykę (Bianca Cappello) i obecnych na intelektualnych salonach (Veronica Franco), którym nie tylko udało się zaistnieć w burzliwych dziejach Republiki Weneckiej ale przejść do historii. Przez karty książki przewija się również cała rzesza typowych włoskich kondotierów. W republice uwikłanej w ciągły wyścig o dominację po prostu nie mogło ich zabraknąć. Niektórzy z nich, jak choćby znany ze swej chwiejnej lojalności Francesco Bussone zwany Carmagnola, zmieniali strony niczym rękawiczki. Inni pozostali wierni republice, przyczyniając się do jej ekonomiczno-kulturalnego rozkwitu. Taką postacią był na pewno kondotier Bartolomeo Colleoni, który za lojalność i sukcesy militarne doczekał się wyjątkowego zaszczytu, a mianowicie posągu konnego z brązu wykonanego przez samego Verrocchio. Pomnik, który do dziś stoi w Wenecji, miał się okazać “dowodem, że do Wenecji dotarł duch renesansu (…), ucieleśniający humanizm.”
Książka składa się z 20 rozdziałów podzielonych na cztery części, które kolejno opowiadają o narodzinach weneckiej republiki, przez okres największego rozkwitu po jej stopniowy zmierzch i upadek, czyli nieunikniony koniec czekający na wszystkich hegemonów.
Wspaniała oprawa graficzna z panoramą Canal Grande z widokiem na Santa Croce pędzla niezrównanego Bernardo Bellotto, znanego nam jako Canalletto, nie pozwala przejść obojętnie. Kolorystyka okładki to niewątpliwie “złota godzina” w Wenecji. Ciepłe, pomarańczowo-złote światło zdaje się symbolizować bajeczny blask republiki w dobie swojej największej potęgi. Jednocześnie w grze cieni kryje się nadchodzący powoli zmierzch.
Paul Strathern częstuje nas również całą masą ciekawostek rodem z Wenecji. Opisuje powstanie i funkcjonowanie Arsenału, gdzie w rekordowym tempie budowano weneckie okręty. “To tutaj po raz pierwszy wprowadzono taśmę produkcyjną (jakieś sześćset lat przed tym, jak Henry Ford wprowadził tę metodę w swoich fabrykach samochodów)”. W rozdziale poświęconym społeczności żydowskiej w Wenecji autor wspomina o języku ladino (kombinacja judeo-hiszpańska), którym posługiwali się Żydzi sefardyjscy. “W odizolowaniu od hiszpańskich korzeni język ten miał przetrwać całe stulecia zachowując dokładne elementy szesnastowiecznej hiszpańszczyzny – do tego stopnia, że w pierwszej połowie XX wieku uczeni hiszpańscy badali mówiące w ladino społeczności Wenecji i na Korfu, by zapoznać się z hiszpańskim, jakim posługiwał się Cervantes.”
Wielkim atutem książki jest niewątpliwie rozdział poświęcony kobietom Wenecji, opisujący ograniczone możliwości kobiet w ówczesnym świecie oraz odrealnione normy moralne, którym podlegały. Wydźwięk jednego z wierszy słynnej weneckiej kurtyzany i wiernej bywalczyni salonu literackiego w Ca’ Venier, Veroniki Franco do dziś budzi echo rozpaczy i buntu przeciwko podwójnym standardom kultury patriarchatu. Veronica “staje w obronie wszystkich bezbronnych kurtyzan, narażonych na [męską] nienawiść, oskarżając mężczyzn o to, że stawiają kobiety na piedestale, usiłując narzucić im ideał dziewiczego piękna, tylko po to, by je z tego wywyższenia ściągnąć, jeśli nie dorastają do tych nieosiągalnych standardów, i obwiniać je przy tym o całe zepsucie, jakie można znaleźć w zdegenerowanym weneckim społeczeństwie.”
Książka “Wenecja. Od Marco Polo do Casanovy” została wydana przez wydawnictwo Wydawnictwo Otwarte. Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej.