„Jeśli o narodzinach historii mówimy jako o momencie, kiedy ludzie zaczęli zapisywać pewne rzeczy, to nasza podróż musi rozpocząć się od pierwszych słów zapisanych w starożytnej Mezopotamii”.

„Między dwiema rzekami. Starożytna Mezopotamia i narodziny historii” to opowieść nieoczywista. Takiej historii starożytnej Mezopotamii jeszcze nie czytaliście. Z każdą kolejną stroną coraz głębiej zanurzamy się w wir życia wszystkich warstw mezopotamskiego społeczeństwa. To, co niezwykłe, to fakt, że to oni sami opowiadają nam o sobie. Czytamy po prostu zapisane w glinie sprawy, kłopoty, radości i wszystko to, co składało się na ich codzienność. Poznajemy matkę, wykorzystującą niedawno odzyskaną wolność, aby na drodze sądowej odzyskać swoje dzieci; starożytną przedsiębiorczynię zarządzającą szeregiem nieruchomości; karczmarkę, która została jedyną kobietą-władczynią wymienioną na Sumeryjskiej Liście Królów – i wiele innych postaci. Duża historia składa się przecież z małych historii.

Pierwsze książki to gliniane tabliczki zapisane pismem klinowym. Rzędy „kresek i trójkątów” opowiadają duże i małe historie, które tworzą obraz starożytnej Mezopotamii. To pełne legendarnych postaci mityczne opowieści o początkach krainy między Tygrysem i Eufratem. To bohaterskie czyny władców, w których niekiedy pycha i przechwałki biorą górę nad prawdą dziejową. To opowieści o wydarzeniach, które czytamy z wypiekami na twarzy. To księgi uczące odczytywać znaki i zjawiska astronomiczne oraz przeprowadzać wróżby.

Równie często, jeśli nie częściej, natrafiamy na niekończące się „sprawozdania gospodarcze”, wymieniające ilości i wartości produktów rolniczych albo towarów handlowych. Przy takiej lekturze czasem naprawdę trudno powstrzymać ziewanie. Choć nudne na pierwszy rzut oka, te tabliczki mówią więcej o życiu w starożytnej Mezopotamii niż królewskie przechwałki.

Jeszcze inne tabliczki rzucają światło na losy zwykłych obywateli i obywatelek, a nawet niewolnic i niewolników, bo przecież spory, wyroki sądowe i listy też pisano na glinianych tabliczkach. Uczniowie i uczennice uczyli się pisać, odciskając rysikiem znaki klinowe w miękkiej glinie. Zmęczeni żmudną nauką pisma, utrwalali na glinie swoje drobne frustracje, jakby tabliczki miały ulżyć ich myślom. Glina przechowała także opowieści o życiu mezopotamskich kobiet. Okazuje się, że kobiety prowadziły własne biznesy i mogły zostać pisarkami oraz wykonywać zadania administracyjne.

Historyczka Moudhy Al-Rashid prowadzi nas przez historię starożytnej Mezopotamii, odczytując z glinianych tabliczek codzienność ludzi z krainy między dwiema rzekami. Swoją opowieść rozpoczyna w Ur, w pałacu księżniczki-kapłanki Ennigaldi-Nanny, córki Nabonida, ostatniego króla państwa nowobabilońskiego, gdzie w VI w. p.n.e. powstało najstarsze „muzeum” na świecie. To dwa tysiące lat przed Muzeum Kapitolińskim w Rzymie, które zwykle otwiera opowieść o europejskiej muzeologii. Ta różnica czasu pokazuje, jak długo ludzie próbują porządkować swój świat, zanim jeszcze nazwali to „muzeum”.

Punktem wyjścia do mezopotamskiej historii zapisanej na glinianych tabliczkach jest pewien specjalny zabytek odkryty w „muzeum” Ennigaldi-Nanny. To pierwsza na świecie muzealna tabliczka informacyjna. W VII w. p.n.e. odciśnięto na niej znaki klinowe, aby opisać cegłę mułową datowaną na 2100 p.n.e. Ta tabliczka łączy starożytną Mezopotamię z naszą współczesnością, bo pokazuje, że potrzeba zapisywania i pamiętania towarzyszy ludziom nieprzerwanie – od znaków klinowych na glinianych tabliczkach po nasze dzisiejsze słowa zapisane na papierze.

Koniecznie przeczytajcie! Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Poznańskiego

Tekst powstał w ramach współpracy barterowej.

By Julita Rękawek

Archeolog i pasjonatka sztuki naskalnej oraz podróżowania, zarówno palcem po mapie, jak i w rzeczywistości...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *