W trakcie 3 miesięcznej podróży po Ameryce Południowej wielokrotnie wpadałam (dosłownie!) w różne tarapaty, jak choćby studzienki kanalizacyjne w Peru, ogromne dziury w wenezuelskich chodnikach, spadałam z pochyłych brazylijskich chodników. Moje „przygody” zawsze kończyły się jednak kilkoma siniakami oraz upomnieniami przyjaciół. Zważywszy na moją wieczną nieuwagę, znajomi zwykle ostrzegali mnie przed potencjalnymi zagrożeniami na drodze np. Julita uwaga schody, Julita uwaga dziura, Julita uwaga przepaść…
Niestety kiedy w Dolinie Księżycowej postanowiłam oddalić się od grupy, nikt nie był w stanie zapobiec mojej niefrasobliwości. I tak zauroczona krajobrazem wokół, patrząc co chwila w obiektyw aparatu, poczułam nagle niesamowity bół, który na krótką chwilę pozbawił mnie świadomości. Kiedy się ocknęłam, zauważyłam że leżę na ziemi, a moją stopę przeszywa niesamowity ból. Nieszczęśliwy upadek miał miejsce dosłownie przy znaku z napisem „Madre Luna”. Patrząc na spektakl przyrody widoczny na poniższym zdjęciu, nie dziwi fakt, że nie myślałam zbyt wiele o patrzeniu pod nogi!
Przez dobre 20 minut nie byłam w stanie stanąć na własnych nogach. Kiedy wreszcie udało mi się wstać, mogłam przemieszczać się jedynie na jednej nodze. Przede mną, jak okiem sięgnąć rozciągał się prawdziwie księżycowy krajobraz, pełen powstałych w wyniku erozji majestatycznych iglic i dziwnych kształtów, przypominających grzyby. Do końca szlaku pozostało dobre kilkadziesiąt minut drogi. I tak kuśtykając na jednej nodze, brnęłam przed siebie pośród cudownych krajobrazów Doliny Księżycowej, nawołując co chwila swoich przyjaciół, pojawiających się co jakiś czas na horyzoncie. I nie wiem czy mi uwierzycie, czy nie, ale wszystkie zdjęcia jakie zrobiłam w Dolinie Księżycowej i później w La Paz, powstały po zwichnięciu tej nieszczęsnej stopy.
Dolina Księżycowa znajduje się zaledwie 10 km od centrum La Paz. Możecie dojechać tam colectivo, które kierują się w stronę miejscowości Mallasa. Valle de la Luna znajduje się przed tą miejscowością.
Kiedy nie mamy zbyt wiele czasu, krótka wycieczka do Doliny Księżycowej, będzie doskonałym sposobem na poznanie zróżnicowanego krajobrazu okolic stolicy Boliwii, La Paz. Rozmaite formacje skalne z piaskowca i gliny mienią się rozmaitymi kolorami, od beżu i szarości, po żółty, delikatną czerwnień i brąz. Rozciąga się stąd również piękny widok na widoczne na horyzoncie wzgórza, pokryte zabudowaniami La Paz.
Mimo, że Dolina Księżycowa znajduje się tak blisko miasta i jest dość popularna wśród lokalnych mieszkańców, to zdecydowanie warto ją odwiedzić. Prawdopodobnie w weekend będzie tam dość tłoczno, ale w ciągu tygodnia na pewno można w spokoju pobyć sam na sam z zadziwiającą przyrodą. Tak było i w moim przypadku. Jednak ze względu na mój nieszczęśliwy wypadek, lepiej byłoby abym na wycieczkę wybrała się w weekend. Wtedy na pewno znalazłby się ktoś, kto wsparłby mnie ramieniem w mozolnym marszu do wyjścia z doliny. Gdyby nie zwichnięta stopa, której zdjęcie RTG wykonane w lokalnym szpitalu, przechowuję do dziś oraz samotny powrót ze szlaku z zaciśniętymi z bólu zębami, mój zaledwie 3-dniowy pobyt w La Paz nie utkwił by mi tak mocno w pamięci.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com