Szukając wejścia, długo wędrowaliśmy w deszczu wzdłuż otaczającego cmentarz muru. Czasem zza ogrodzenia dało się zobaczyć zarysy pojedynczych macew, czyli stel nagrobnych. Cmentarz jawił się niczym bliskowschodni tell, relikt długotrwałego osadnictwa. Lubelski stary cmentarz żydowski zajął wzniesienie, gdzie podobno w przeszłości znajdowało się wczesnośredniowieczne grodzisko.
Kiedy w końcu znaleźliśmy otoczoną łańcuchem i zamkniętą na kłódkę furtkę, straciliśmy nadzieję, że zobaczymy co się za nią kryje. Wtem z zaparkowanego tuż obok auta, wysiadła młoda kobieta. Widząc nasze zainteresowanie i jednocześnie żal, że nie doczytaliśmy w jaki sposób dostać się na cmentarz, podpowiedziała nam gdzie trzeba udać się po klucz. Kiedy już mieliśmy ruszyć do wskazanego miejsca, dziewczyna zaproponowała, że da nam swój, ponieważ przed chwilą wraz z mężem sami zwiedzali kirkut i poczekają kilka minut abyśmy i my mogli zobaczyć. Ogromnie wdzięczni przekroczyliśmy furtkę i naszym oczom ukazał się widok, do złudzenia podobny do tego, który blisko 100 lat temu opisał Majer Bałaban, jeden z największych badaczy dziejów społeczności żydowskiej w Polsce.
„Ścieżka wije się między darnią zacienioną zaroślami i drzewami i wspina się coraz bardziej stromo ku górze. Z początku nie widzimy żadnych nagrobków, ale im wyżej wspinamy się, tym spotykamy je częściej. Jedne stoją prosto, inne krzywo, a najczęściej leżą po prostu na ziemi przykryte w połowie kurzem i ziemią. Im wyżej, tym bardziej gęsty staje się las, a chaszcze bardziej nieprzenikliwe. (….) Wkrótce osiągamy grzbiet wzgórza, ciągnący się wzdłuż całego cmentarza. Stąd rozpościera się przed naszymi oczyma wspaniały widok na wszystkie strony. Na północy widać domki przedmieścia kalinowszczyzna, od południa wznoszą się wieże Starego miasta i potężne blanki zamku. (….) Obok rektorów, rabinów, starszych kahalnych itd., na cmentarzu tym spoczywają słynni lekarze, słudzy dworu królewskiego, wielcy kupcy i wszyscy ci, którzy odegrali jakąś rolę w życiu gminy i żydostwa. Teraz ziemia skrywa ich prochy, a czas i wichry powykrzywiały lub nawet zupełnie powywracały nagrobki (….). Stopniowo wietrzeją i zacierają się bogate ornamenty na kamieniach: lwy i leopardy, lichtarze i korony, powalone drzewa i otwarte księgi i alegoryczne postacie, a w większości przypadków napisy są już zupełnie nieczytelne”.
Dziś kirkut przypomina bardziej stanowisko archeologiczne niż cmentarz. Choć szczyt wzgórza oczyszczono z zarośli i posprzątano, to i tak smutno patrzeć na połamane i powykrzywiane wiekowe macewy, z których najstarsza pochodzi z 1541 roku. Stela wznosi się nad grobem rabina Jakuba ha-Lewi Kopelmana, który kierował znaną nie tylko w Polsce, ale i w Europie lubelską szkołą talmudyczną. Macew na cmentarzu było niegdyś blisko 3000. Do dziś przetrwało jedynie 60. W trakcie pięciu wieków istnienia cmentarza zawieruchy historii, zwłaszcza tej najnowszej, dały mu w kość.
Więcej informacji związanych z historią lubelskich Żydów znajdziecie w poniższych źródłach
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku i instagramie. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.