Niedawno miałam przyjemność przeczytać dwie mitologie wydane nakładem PWN. Pierwsza to „Mitologia Grecka i Rzymska” Katarzyny Marciniak, zaś druga to „Mitologia Współczesna” Marcina Napiórkowskiego. Podejmują wątki odległe czasowo, ale jednocześnie mają wspólny mianownik, którym jest wiecznie żywa tradycja mitologizowania. Proces mitologizacji trwa bowiem w najlepsze i wcale nie skończył się wraz z antykiem. Dlatego najlepiej zapoznać się z nimi w pakiecie. Pierwsza wprowadza nas w ciągle żywy klasyczny świat antycznych mitów, druga wyjaśnia skąd wzięła się w nas potrzeba mitologizowania.
„Mitologia Grecka i Rzymska” Katarzyny Marciniak składa się z 30 rozdziałów, uporządkowanych alfabetycznie. Każdy z rozdziałów poświęcony jest jednej postaci mitologicznej. Publikacja posiada również bogatą bibliografie wraz z odnośnikami do zasobów internetowych. Bardzo ciekawym dodatkiem są drzewa genealogiczne wybranych postaci, zaprezentowane na końcu książki.
Mitologia Katarzyny Marciniak nie prezentuje jedynie opowieści w ich klasycznej postaci, jaką znamy choćby z „Mitologii” Jana Parandowskiego. Często ukazuje dobrze nam znane postacie z zupełnie innej perspektywy, przez co zmusza czytelnika do myślenia. To nie tylko utarte historie dopasowane zawartością do odbiorców. Autorka przedstawia bowiem rozmaite interpretacje i wersje mitów. Postacie ukazane z tej perspektywy zaskakują, obalając do pewnego stopnia nasze ich dotychczasowe postrzeganie. Ponadto stają się łatwiejsze w odbiorze, wpisując się niejako w naszą rzeczywistość.
Dejanira nie jest już, jak u Parandowskiego, bezpodstawnie zazdrosną żoną Heraklesa, która kierowana silnym uczuciem przyczyniła się do śmierci małżonka. „Dejanira była bardzo zazdrosna. Zdawało się jej, że każda kobieta jest niebezpieczną rywalką. Myliła się oczywiście, albowiem Herakles kochał ją całym sercem. Chcąc być bardziej pewna wierności męża, postanowiła wypróbować cenaturowe lekarstwo. (…) Ten olbrzym, który nie ugiął się pod najgroźniejszymi niebezpieczeństwami, który gniótł potworne cielska smoków i z bogami mógł walczyć zwycięsko – załamał się pod ciężarem niezmiernych katuszy jakie nań sprowadziła słaba, kochająca niewiasta”. (Mitologia, Jan Parandowski). Katarzyna Marciniak podaje z kolei wersję, w której owa bezpodstawna zazdrość jest poddana w wątpliwość. Herakles zdradził bowiem Dejanirę z księżniczką Iole. Postać kobiety została więc nieco odczarowana.
Autorka bez ogródek kreśli także brutalny, pełen gwałtu i przemocy świat antycznej mitologii, gdzie ludzie są igraszką w rękach bogów. Niemal każdy mit i postać to huśtawka emocjonalna, taniec na linii kontinuum. Sielankę od tragedii dzieli jeden krok. Akt miłosny w tym mitycznym świecie miał najczęściej znamiona gwałtu. Ofiarą padały obie płcie bez wyjątku. „Antyczni bogowie i herosi często siłą wymuszali wzajemność na swoich wybrańcach”. Baa wpadali w szał i mordowali własne rodziny. Patrząc na skalę tego procederu, w świecie greckiej i rzymskiej mitologii powinna panować epidemia zespołu stresu pourazowego. Życie w starożytności nie rozpieszczało. Być może zagmatwane i niekiedy pełne grozy i cierpienia losy mitologicznych postaci były po prostu archetypem życia przeciętnego człowieka. „Od chwili pojawienia się na ziemi doświadczamy olśniewającego piękna oraz porażającej grozy otaczającego nas świata. Radość i rozpacz, zachwyt i ból wpisane są w bieg ludzkiego życia. Starożytni Grecy nie mieli wątpliwości, dlaczego tak się dzieje. Twierdzili, że to Zeus czerpie na przemian z dwóch dzbanów, ustawionych przed swoim pałacem na Olimpie, szczęśliwe lub tragiczne wydarzenia i zsyła je śmiertelnikom. (…) Człowiek zawsze odczuwał potrzebę wyrażania swojego podziwu dla świata lub niezgody na rzeczywistość, by nie czuł sie samotny w szczęściu i udręce. Jak jednak wyrazić to, czego wypowiedzieć nie można? Doświadczenia tak wspaniałe albo tak wstrząsające, że stajemy wobec nich bezradni, a niekiedy ograniczeni również przez cenzurę lub różnego rodzaju tabu społeczne lub obyczajowe. Pomaga w tym mitologia. Antyczne mity stanowią bowiem niezwykły kod kulturowy. Przywoływane wciąż w innych kontekstach aktualizacyjnych, tworzą nowe przekazy, oddając emocje i przeżycia kolejnych pokoleń”.
Autorka dotyka również tematu seksualności w kontekście preferencji seksualnych. Odczarowuje niektóre mitologiczne postacie, w tym dwóch wielkich bohaterów, Heraklesa i Achillesa. Ich biseksualizm nie jest już tajemnicą.
„Herakles miał wiele romansów zarówno z kobietami jak i z młodzieńcami. Jego ulubieńcem był jednak Hylas – syn króla Tejodamasa. Herakles wziął chłopca do niewoli, zabiwszy jego ojca. Hylas był bardzo urodziwy i Herakles wkrótce sie w nim zakochał”. U Parandowskiego Hylas jest przedstawiony jako syn Heraklesa: „Zjawili się przede wszystkim ci, których nigdy nie brakowało, ilekroć szło o popis siły i odwagi: więc bogom podobny Herakles ze swoim synem, pięknym jak dzień Hylasem.”
Metamorfozie uległa również relacja pomiędzy Achillesem i jego „najdroższym przyjacielem” Patroklosem. Autorka przywołuje fragment „Uczty” Platona, w trakcie której zaproszeni goście dyskutują na temat Erosa. „Właśnie Fajdaros zabiera głos jako pierwszy. Jego zdaniem Eros jest najstarszym i najpotężniejszym z bogów. Budzi w zakochanych pragnienie zaimponowania wybrankom, motywując ludzi do szlachetnych czynów. Pobudza również wojowników do męstwa na polu bitwy. Jako przykład dzielnej pary złączonej więzami miłości, Fajdaros podaje Achillesa i Patroklosa, rysując ideę armii kochanków.”
Autorka dość często rozwiewa również romantyczną wizję greckiej i rzymskiej mitologii, na której wyrośliśmy. Jako przykład może posłużyć dobrze nam znana postać Dedala, podziwianego artysty, człowieka bez skazy, kochającego ojca, opłakującego niesprawiedliwą śmierć młodego syna. Okazuje się, że Dedal miał kilka grzechów na swoim sumieniu. Nieobca mu była zawiść o talent siostrzeńca Perdiksa-Talosa, co doprowadziło do rodzinnej tragedii, zakończonej śmiercią chłopca i wygnaniem Dedala z Aten. Dedal z zazdrości strącił siostrzeńca ze skały Akropolu. „Ironia losu sprawiła, że syn Dedala zginął w podobny sposób – upadając z wysokości – jak zepchnięty z Akropolu Perdiks-Talos”. Za zbrodnię spotkała Dedala okrutna kara.
„Mitologia Grecka i Rzymska” Katarzyny Marciniak to również obok wspaniałych ilustracji, bogate źródło wiedzy na temat recepcji wątków mitologicznych na przestrzeni ostatnich wieków. To nie tylko przykłady klasycznej recepcji antyku w twórczości znanych malarzy i rzeźbiarzy. Autorka przywołuje bardziej współczesne inspiracje starożytną mitologią w literaturze, muzyce popularnej, filmie, teatrze, operze, a nawet w komiksach.
„(…) W sztuce Greków i Rzymian możemy dostrzec elementy opowieści obrazkowych – wystarczy popatrzeć na freski lub malarstwo wazowe z mitologicznymi scenami. Są one przedstawione niemal jak w komiksach, a bohaterowie by uniknąć pomyłki w odczytaniu historii bywają nawet podpisani.”
Cykl współczesnych prac „Birth of a New Myth” to coś dla fanów fantastyki. Francuski fotograf Travis Durden „połączył starożytne oraz klasycystyczne posągi z postaciami z „Gwiezdnych Wojen”, na przykład obdarzając mistrza Yodę skrzydłami kupidyna ze znajdującej się w Luwrze rzeźby Antoine-Denisa Chaudeta (1763-1810)”.
Z kolei pewne motywy mitu Dydony (królowej Kartaginy) i Eneasza (protoplasty Rzymian) można usłyszeć w jednej z najsłynniejszych oper. „To właśnie wersja utrwalona w Eneidzie [Wergiliusza] stała się kanoniczna w naszej kulturze, a takie kwestie z eposu jak ‘któż zdoła oszukać tego kto kocha?’ czy: ‘niestałą i zmienną jest zawsze kobieta…’ zakorzeniły się w językach europejskich. Właśnie echa tego drugiego przytoczonego tutaj cytatu pobrzmiewają w słynnej arii z opery Giuseppe Verdiego ‘Rigoletto’ – la donna é mobile – śpiewanej przez księcia z ojczyzny Wergiliusza, Mantui”.
Książka Katarzyny Marciniak to również kopalnia ciekawostek. Na zachętę kilka z nich:
- To bogini Nike zainspirowała graficzkę Carolyn Davidson do stworzenia logo firmy produkującej odzież sportową. „Davidson zainspirowała się starożytnymi wizerunkami Nike i łopotem skrzydeł, jaki w jej wyobraźni musiał towarzyszyć pojawiającej się u boku zwycięzców bogini. Faktura za projekt – zgodnie z umówioną stawką – wyniosła 35 dolarów. Dziś logo warte jest miliony. Knight [właściciel] zachował się jednak honorowo (…), przekazał projektantce pakiet akcji, dzieląc się z nią zwycięstwem”.
- Skąd się wzięła wulkanizacja? „Na cześć rzymskiego odpowiednika Hefajstosa – Wulkana – amerykański wynalazca Charles Goodyear 91800-1860) nazwał opracowany przez siebie w roku 1839 proces, który poprawiał jakość i odporność naturalnego kauczuku”. Zmieniając opony „każdy właściciel pojazdu udaje się do wulkanizatora, a więc specjalisty pracującego pod opieką starożytnego boga ognia”.
- Mit o miłości Eroa i Psyche pobrzemiewa w dobrze nam znanej bajce o śpiącej królewnie. „Kiedy Psyche pomyślnie wypełniła ostatnie zadanie i szczęśliwie opuściła Podziemie, trzymając cenny pojemniczek w dłoniach, zwyciężyła w niej jednak ciekawość. Uchyliła wieka, a wtedy, odurzona wonią zbyt silną dla istoty śmiertelnej, zapadła w nieprzerwany sen. (…) [Eros] zjawił się natychmiast, pochylił się nad Psyche i przywrócił ją do życia pocałunkiem”.
„Mitologia Współczesna” Marcina Napiórkowskiego to doskonałe dopełnienie lektury klasycznej mitologii. To przede wszystkim teoretyczne rozważania nad istotą mitu i mitologizowania. Zdaniem autora mitologizowanie to po prostu poszukiwanie sensu. „Mit pyta o sens, będąc praktyką nadawania znaczenia. (…) Świat bez mitów byłby światem bez sensu”. Posiadanie wiedzy wcale nie oznacza zrozumienia. Poszukiwanie sensu jest czymś naturalnym dla naszego gatunku. To poprostu próba oswojenia niezrozumiałego. Mit stawia na stronę praktyczną. „Mit wyjaśnia świat nie w sposób teoretyczny, lecz skrajnie praktyczny: pokazuje, że każdy dylemat, przed którym stawia nas życie, został już przez kogoś rozwiązany, że istnieje właściwy sposób zrobienia tego, co właśnie zamierzamy zrobić”. Innymi słowy mity i mitologizowanie ułatwiają nam życie, a przynajmniej te jego elementy, które niełatwo zrozumieć.
„Nie żyjemy w świecie bez mitów. To prawda, że jako ludzkość rozumiemy więcej niż kiedykolwiek dotychczas. Każdy z osobna bez wątpienia wie jednak o otaczającym go świecie mniej niż starożytny Grek czy mieszkaniec egzotycznych wysp. Złamaliśmy wprawdzie kod DNA i zajrzeliśmy do kolebki wszechświata by poznać tajemnicę jego narodzin, lecz kto z nas może powiedzieć, że rozumie kosmos czy choćby własne ciało? Dawno już narysowaliśmy mapę całej ziemi, to jednak nie uczyniło jej znaną, lecz – przeciwnie – sprawiło jedynie, że każdy z nas świadomy jest istnienia tysiąca miejsc nieznanych. Zaprojektowaliśmy samochody i komputery – kto jednak, wzięty z osobna, pojmuje jak one działają”.
Książka Marcina Napiórkowskiego to intelektualna uczta. Jednocześnie nie jest to lektura, którą czyta się jednym tchem. To powolne smakowanie wyrafinowanego dania, które organizm trawi powoli. Terminologia wymaga czasem sięgnięcia do słownika albo googla. Czytając „Mitologię Współczesną” poczułam się przez chwilę jak młoda studentka na wykładzie z antropologii religii, profesora Andrzeja Wiercińskiego. Semiotyka zawsze rozkładała mnie na łopatki, ale tok myślenia zaprezentowany w „Mitologii Współczesnej”, choć czasem nie łatwy, wciąga i popycha do lepszego zrozumienia. O tej książce myśli się jeszcze długo po przeczytaniu i można do niej nieustannie wracać.
„Mitologia Współczesna” składa się z 12 rozdziałów, poprzedzonych fantastycznie napisanym wstępem, który otwiera nam oczy na świat współczesnych mitów. Każdy z rozdziałów rozkłada na czynniki pierwsze jeden z popularnych mitów, które Marcin Napiórkowski analizował w trakcie wcześniejszych wykładów akademickich. Autor zastanawia się dlaczego mamy tendencję do wiary w rzeczy zupełnie nielogiczne, bo niby czemu łowcy nerek mieliby atakować w Ikei, a podziemie kebabowe miałoby być zlokalizowane akurat pod Dworcem Centralnym albo po co miałby ktoś serwować nam psa zamiast kurczaka. Napiórkowski analizuje cały proces powstania tego typu mitów, sposób w jaki trafiają do mediów i zyskują popularność, długo pozostając na językach przeciętnych Kowalskich i Nowaków.
Autor podąża również tropem mitycznego bohatera, który nawet we współczesnym świecie może konkurować z samym Heraklesem. Wskazuje nam czym taka osoba wyróżnia się na tle innych, albo po prostu jak jest postrzegana przez społeczeństwo, które skupia się na specyficznych cechach, odrealniając postać i nadając jej znamiona mityczne.
Jednym z najciekawszych rozdziałów z mojej subiektywnej perspektywy jest ten poświęcony współczesnej muzyce poważnej. Z pewnością dlatego, że przypomina mi moją własną trudną muzyczną inicjację. Napiórkowski zastanawia się czy ze względu na stopień trudności zrozumienia, muzyka poważna może pełnić określoną rolę w odniesieniu do rytuałów przejścia. „(…) Muzykę można umieścić obok mitu w szeregu badanych przez antropologię fenomenów ukrywania sensu, takich jak pytyjska przepowiednia, labirynt czy zagadka. Są one przeszkodą, lecz zarazem wyzwaniem rzuconym odbiorcy, zapraszającym go do rozświetlenia mroku i odkrycia tego co zakryte. Jest to rodzaj charakterystycznej próby, przed którą staje bohater mityczny (zagadka Sfinksa, labirynt Minosa), a zarazem podstawa rytuału, dzięki której – w ramach określonego, podzielanego przez wspólnotę kodu – wytwarza się trudność, będąca wyzwaniem dla poddawanego inicjacji.”
Jeśli chcecie dowiedzieć się po co nam mity we współczesnym świecie, koniecznie sięgnijcie po mistrzowsko napisaną „Mitologię Współczesną” Marcina Napiórkowskiego.
Wszystkie cytaty (o ile nie zaznaczono inaczej) pochodzą z recenzowanych publikacji.