Nie ma chyba w Sao Paulo lokalnego targu, na którym zabrakłoby smażących się na złoto pasteli (port. pastéis). Czy to w wersji dla mięsożerców, czy dla wegetarian, jest to przekąska, którą każdy odwiedzający Brazylię powinien poznać. Smażone na głębokim oleju, delikatne i chrupiące ciasto wypełniane jest mielonym mięsem (wołowina, kurczak), serem, zwykle tym typowym dla Minas Gerais catupiry o kremowej konsystencji. Ja gorąco polecam wersję z sercem palmy, czyli palomito. Możemy również spotkać pastele z nadzieniem, przygotowanym z rozdrobnionego mięsa kurczaka lub z krewetkami.
Pastel należy do słonych przekąsek, określanych mianem salgado, ale jak się dobrze rozejrzymy, to znajdziemy również słodkie wersje tego przysmaku. Najczęściej są wypełniane osławioną goiabadą, czyli gęstym dżemem z guaway, pomieszanej niekiedy z kremowym serem typu Minas Gerais. Dla łakomczuchów są też wersje z bananami i czekoladą.
Skąd, kiedy i dlaczego pastele pojawiły się w Brazylii? Niektórzy wiążą je z chińskimi pierożkami wonton, inni z włoskim calzone, a co jeśli do historii wtrąci swe trzy gorsze indyjska samosa?
Jedno jest pewne, wiele z pastelarias gdzie sprzedawane są pastele, znajduje się w rękach chińskich i japońskich imigrantów. Ich azjatyckie korzenie wydają się więc całkiem prawdopodobne.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com