Mało kto leci przez pół świata tylko po to, aby wylądować w Cleveland, Ohio… No może poza mną… Ja zostałam tam aż 6 lat… I dzięki temu wiem, co kryje ten region USA. Oprócz skarbów archeologicznych, jak choćby słynny Serpent Mound, czy Park Archeologiczny Kultury Hopewell, Ohio to również przyrodnicze eldorado.
W oka mgnieniu z centrum wielkiego miasta można przenieść się na łono przyrody. Na obrzeżach Cleveland znajduje się bowiem Park Narodowy Cuyahoga Valley. Kiedy zamieszkałam na „przedmieściach” Cleveland, w Bedford, miałam park tuż pod nosem. Często chodziłam zjeść lunch z widokiem na wąwóz Tinker’s Creek, wijący się w dole pośród gęstego lasu. Zastanawiam się, jak wiele osób w ogóle wie o jego istnieniu…
Park Narodowy Cuyahoga Valley to park bardzo zróżnicowany pod względem krajobrazów oraz fauny i flory. Mamy tu rzekę (Cuyahoga), mokradła (Brecksville Reservation, Beaver Marsh), wąwozy (Tinker’s Creek Gorge), wodospady (Brandywine Falls, Bridal Veil Falls), lasy, niezwykłe formacje skalne, tworzące istne labirynty (Ledges).
To również raj dla wszystkich tych, którzy lubią obserwować ptaki. Jest ich tu całe mnóstwo! Wiosną można spotkać wylegujące się na mokradłach żółwie, spojrzeć w oczy niejednej żabie, w gąszczu otaczającym ścieżkę usłyszeć szelest przemieszczającego się węża, a na mokradłach podglądać bobry w ich naturalnym środowisku.
To również urokliwe stacje kolejowe, a pociag zabierze nas na historyczno-przyrodniczą wycieczką, podczas której krajobrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Niemal każdy weekend spędzałam wędrując po parku. Zadziwiał mnie o każdej porze roku. Latem, kiedy wilgotność i temperatury osiągały poziom bliski Amazonii. Jesienią z całą jej paletą barw. Śnieżną i mroźną zimą, kiedy zamarzały wodospady. Wiosną, kiedy monsunowe niemal deszcze sprawiały, że roślinność nabierała tak intensywnej zieleni, jaką do tej pory widziałam jedynie w Amazonii i w Parku Narodowym Olympic w Waszyngtonie.
Park Narodowy Cuyahoga Valley to z całą pewnością miejsce, gdzie wędrując wytyczonymi szlakami, przeszłam najwięcej kilometrów w całej swojej „podróżniczej karierze” 😉
Zdjęcia wykonałam swoją starą analogową Minoltą Maxxum htsi plus (obiektywy: Promaster 28-80 mm, Promaster 50 mm, Minolta 70-210 mm).
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com