A dziś taki oto luźny wpis pewnej podekscytowanej osoby, która odlicza dni do podróży na drugi koniec świata. Moja południowoamerykańska przygoda tuż tuż. Do wylotu pozostał tylko tydzień. Czas więc rozpocząć przegląd niezbędnych rzeczy i sprzętów. W trakcie trzymiesięcznej podróży przemierzymy tak różne strefy klimatyczne, od tropików przez pustynie po śniegi i lodowce, że trzeba być przygotowanych właściwie na wszystkie pory roku. Zabieram ze sobą rzeczy sprawdzone. Niektóre jak plecak i śpiwór mam już od 14 lat! Inne (kurtka, polar, buty) są ze mną równie długo i wędrowaliśmy razem po USA, Indiach oraz Bliskim Wschodzie. Jedyne „nówki” to m.in. kostium kąpielowy, bo jako, że nie umiem pływać i nie lubię się opalać, to do tej pory nigdy nie był mi potrzebny 🙂 Kupiłam też spodnie z odpinanymi nogawkami, bo w stare „sprzed lat” już się, o zgrozo, nie mieszczę…buu! Najciekawszy zakup to przewiewne, lekkie i schnące w 30 minut, a przy porządnym wietrze nawet krócej, spodnie z lokalnego bazarku za magiczne 25 zł 🙂 Jak widać na załączonym zdjęciu mam dziwny sentyment do koloru niebieskiego. Nie posiadam i nigdy nie posiadałam specjalistycznych, drogich sprzętów, gadżetów i ciuchów. Moja dewiza to czuć się wygodnie i wyglądać skromnie. I na koniec jeszcze dodam, że tej biblioteczki w tle nie zabieram, zostaje na miejscu 🙂