Z perspektywy dwóch lat od powrotu z Ameryki Południowej widzę jak moja podróż zmieniała się w czasie, jak zmieniałam się ja. A oto moje subiektywne, bardziej zabawne niż poważne spojrzenie na południowoamerykańską przygodę życia.
- Przestajesz się zastanawiać, czy pasażerowi siedzącemu obok ciebie w autobusie, nie będzie przeszkadzało, jak rozwiesisz swoje mokre jeszcze pranie na poręczach i oparciach fotela.
- Na oko widzisz, że w bagażniku samochodu (i to w pozycji siedzącej) spokojnie zmieści się dwójka twoich współtowarzyszy podróży, dla których zawsze brakuje miejsca w kabinie.
- W restauracji (a przynajmniej podróżując po Peru) zawsze zapisujesz zamówienie na kartce i wręczasz obsłudze. Zawęża to zdecydowanie możliwość, że któryś ze współtowarzyszy podróży otrzyma coś czego się kompletnie nie spodziewał…
- Przejazd autobusem do 7 godzin traktujesz jako krótką wycieczką.
- Możesz być pewna, że kiedy w autobusie zabraknie miejsc siedzących, to ktoś da ci taboret…
- Co najmniej raz jechałaś z dzieckiem na kolanach, bo rodzice mieli już po jednym na swoich.
- Co najmniej raz to dziecko zrobiło kupę, a do przewinięcia było jeszcze jakieś 2 godziny jazdy.
- Caldo de gallina na śniadanie, to nic nadzwyczajnego.
- Nie znasz hiszpańskiego, ale nie wiedzieć czemu całkiem dobrze rozumiesz swoich rozmówców
- W oka mgnieniu potrafisz zaaranżować poczekalnię na dworcu autobusowym w całkiem przyjemną sypialnię
- Nie straszna ci zmiana stref klimatycznych. W podręcznym plecaku nosisz bowiem szorty i termiczną bieliznę.
- Każde przeziębienie i złe samopoczucie leczysz imbirem… albo sokiem z marchwi i imbiru
- Nie dziwią cię oświadczyny po kilku minutach pobieżnej znajomości…
- Ze spokojem znosisz długotrwałe wpatrywanie się w ciebie i wyrazy podziwu dla twojego piękna… Pomyśl, że to pasażer siedzący obok ciebie, a podróż trwa 9 godzin i to w nocy.
- Już wiesz, że w owym długotrwałym wpatrywaniu i komplementowaniu przodują Kolumbijczycy.
- Z biegiem czasu upewniasz się, że Brazylijczycy są w tym bardziej skuteczni.
- Na oko potrafisz ocenić, kto chciałby „zaopiekować się” twoim plecakiem, a ty nie koniecznie chciałabyś mu na to pozwolić.
- Podróż na pace piaskarki traktujesz jak naturalną kolej rzeczy.
- Potrafisz być niezwykle zajęta, nic właściwie nie robiąc… (odnośnie nic nierobienia podczas rejsu Amazonką, podczas którego miałam plany na kilka tekstów a napisałam jeden…).
- Odkrywasz niezawodne sposoby na tropikalne upały… siedzenie bez ruchu i nic nie mówienie.
- Odkrywasz, że wachlowanie się gazetą w amazońskim upale, jest cięższą pracą niż narąbanie drewna do kominka.
- Propozycje odwiedzenia rodzinnej fabryczki kokainy nie robią już na tobie wrażenia.
- Dziwne paczki pod siedzeniami w autobusie już cię nie dziwią. Nie zastanawia cię też dlaczego właściciele tych paczek wręczają jakieś papierowe zwitki, zatrzymującym was policjantom (dotyczy zwłaszcza Peru, Ekwadoru i Kolumbii).
- Nawet kiedy na zewnątrz temperatura osiąga 35 ºC, zabierasz ze sobą do autobusu śpiwór. Jesteś bowiem pewna, że klimatyzacja będzie włączona na maksa…
- Co najmniej raz zostałaś zaatakowana przez małpy, wykazując zbyt dużą ciekawość.
- Przekonałaś się, że korzystając z basenowej zjeżdżalni lepiej nie nosić okularów…
- Nie drżysz już ze strachu, kiedy kierowca przyspiesza na zakręcie, z którego jak okiem sięgnąć rozciąga się widok na przepaść…
- Zastanawiasz się dwa razy zanim zjesz bliżej niezidentyfikowane lody na lokalnym targu. Przestroga po ciężkiej autobusowej podróży z Yungay do Trujillo, będącej konsekwencją łakomstwa.
- Nie dziwi cię już, że na pytanie o wegetariańskie jedzenie, zostaje ci zaproponowany kurczak. W końcu to jakby nie mięso… przynajmniej w Ameryce Południowej.
- Bez problemu jesteś w stanie zaatakować złodzieja, który próbował ukraść twój plecak.
- Chce ci się płakać na samą myśl, że po powrocie do domu nie będziesz mogła jeść na śniadanie mrożonego açaí.
- Przestajesz się czuć nieswojo, widząc choinki i ozdoby bożonarodzeniowe w 35-stopniowym upale.
- Odkrywasz, że skarby Urugwaju kryją się w Malbecu, którego konsumujesz stanowczo za dużo!
- Nic nie poradzisz na fakt, że za każdym razem jak widzisz pingwina, to piszczysz ze szczęścia.
- Wstydzisz się, że zjadłaś argentyńskiego steka w Ushuaia, mimo, że jesteś wegetarianką…
- Co najmniej raz uniknęłaś wypadku drogowego, w tym m.in stoczenia się z błotnistej drogi w przepaść w Ekwadorze i wylądowania w rowie po wpadnięciu w poślizg na żwirówce na półwyspie Valdez.
- Jesteś przekonana, że pancerniki to złodzieje. Na własne oczy widziałaś jak jeden ukradł jabłko twojemu koledze i zjadł je sobie w najlepsze.
- Wiesz, że nikt ci w wyżej wymienione spostrzeżenie nie uwierzy i szybko uciekacie z miejsca „domniemanego przestępstwa”. Dla spacerujących sąsiednią aleją strażników parku, zdecydowanie wygląda to na karmienie dzikich zwierząt.
- Przekonujesz się, że maść z liści koki lepiej działa na zwichniętą stopę niż leki, które przepisał ci lekarz.
- Prześwietlenie stopy, które zrobiłaś w La Paz, traktujesz jako jeden z najcenniejszych skarbów z podróży…
- Rozmawiasz ze sztuką naskalną… w końcu zobaczenie jej to spełnienie marzeń, no nie!?
- Co najmniej raz nabiłaś sobie porządnego guza, korzystając z komunikacji miejskiej w Brazylii. Kierowcy autobusów to z całą pewnością fani Ayrtona Senny…
- Piszą o tobie w lokalnych gazetach… i poznałaś Prokuratora Generalnego w Quito.
- Już wiesz, że złożenie doniesienia o kradzieży, zajmuje minimum 8 godzin i tak naprawdę nikt nie chce go od ciebie przyjąć.
- Korzystałaś z prywatnej łazienki burmistrza Caracas, bo nie mogłaś znaleźć toalety (normalne w Wenezueli) a strażnik okazał się wrażliwy na twój uśmiech…
- Już wiesz co to znaczy kiedy przepływa obok ciebie wieloryb…
- Zachwyca cię patagoński wiatr, ale po jakimś czasie, zaczynasz narzekać tak jak lokalni mieszkańcy.
- Nie jesteś wielkim fanem piłki nożnej, ale stadionu Maracanã nie mogłaś sobie odpuścić. Poza tym tak zawzięcie kibicowałaś, że fani Fluminense byli z ciebie dumni.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com