Jeśli śledzicie mojego bloga, to wiecie, że rok 2015 spędziłam w São Paulo. Mieszkałam w jego ścisłym centrum. Moje mieszkanie mieściło się przy Rua Joaquim Gustavo na Praça da República. I choć nie jest to Cracolândia, mimo że znajduje się od niej przysłowiowy „rzut beretem”, to jest to jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc w São Paulo. Dla mnie osobiście również jedno z najsmutniejszych. Do dziś czuję jego obecność w mojej duszy, głęboki cień który tam zostawiło, ranę, która nie chce się łatwo zagoić. Tym razem więc mniej śmiesznie, a bardziej poważnie. Tym razem o tym, co się zmienia w twoim spojrzeniu na otaczającą cię rzeczywistość, kiedy przestajesz być turystą… i kiedy po początkowym zachwycie, zaczynasz dostrzegać rzeczy, które do końca ci się nie podobają.
- Wiesz z autopsji co to Praça Roosevelt, i że Rua Augusta to przedszkole w porównaniu z pierwszą lokalizacją. Dla niewtajemniczonych są to jedna z najbardziej imprezowych lokalizacji São Paulo, z tym że ta pierwsza, to zdecydowanie oaza undergroundu.
- Co najmniej raz byłaś świadkiem, jak ktoś płacił za narkotyki kartą kredytową.
- Co najmniej raz „pan z ochrony” (czytaj alfons) domu publicznego na parterze budynku, w którym mieszkasz, pomógł ci wnieść zakupy do windy.
- Znasz co najmniej jednego dealera nawet tego nie podejrzewając. Możesz mieć nawet jego numer w telefonie…
- Co najmniej raz stanęłaś twarzą w twarz ze śmiercią. Choćby widząc skierowany w twoją stronę metalowy pręt, który trzymał w ręku mężczyzna, stojący metr od Ciebie, w czasie gdy ty próbowałaś otworzyć bramę do budynku, w którym mieszkasz.
- Co najmniej raz ktoś zastąpił Ci drogę, kiedy spokojnie szłaś ulicą i próbował ci sprzedać narkotyki. Kiedy odmówiłaś, szarpał tobą i wykrzykiwał przekleństwa. Na szczęście byli z tobą znajomi…
- Co najmniej kilka razy kiedy wracałaś do domu w środku nocy ktoś podążał za tobą krok w krok.
- Osiągnęłaś poziom mistrzowski w unikaniu owych śledzących cię osób….
- Strach zastąpiłaś rozwagą. Ostatecznie strach na wiele się nie zda, jeśli nie przywiązujesz wagi do otaczającej cię miejskiej dżungli São Paulo.
- Robisz zakupy na 25 de Março i stałaś się ekspertką od unikania nachalnych sprzedawców pendriveów i przyrządów do masowania…
- Wiesz, że nawet jeśli nie zabierzesz ze sobą parasolki i nagle zacznie padać, to możesz być pewna, że takowa zostanie ci zaproponowana przez pojawiającego się właściwie znikąd sprzedawcę parasoli.
- Co najmniej raz widziałaś jak ktoś robił kupę na środku chodnika.
- Nie dziwi cię ciągle obecny zapach uryny i ekskrementów.
- Co najmniej raz dałaś bezdomnemu 10 reali na jedzenie, a byłaś świadkiem, że zamiast tego kupił crack. Następnym razem zaniosłaś mu obiad.
- Kilka ulic od twojego budynku zaczyna się Cracolândia i jesteś tego świadoma.
- Co najmniej raz byłaś świadkiem policyjnego pościgu, który zakończył się postrzeleniem uciekającego podejrzanego… Obserwowałaś to z okna swojego mieszkania, bo miejscem akcji była ulica na której mieszkasz.
- Jesteś świadoma, że na rogu ulicy, na której mieszkasz oprócz grillowanego do późna w nocy podejrzanego mięsa, można kupić dużo więcej…
- Nie dziwi Cię już, że obok domu publicznego tętniącego życiem 24h na dobę, nadal istnieje antykwariat, w którym dwóch starszych panów gra w szachy przez cały dzień, pijąc kolejne filiżanki kawy.
- Przestało Cię dziwić, że wchodząc do banku musisz przejść przez procedurę bezpieczeństwa jak na lotnisku. W dalszej kolejności zostawić wszystko, co masz w torebce i kieszeniach w specjalnym schowku, łącznie z chusteczkami higienicznymi i gumami do żucia, aby nie sterroryzować tym innych petentów. Jednocześnie dostajesz do tego schowka klucz na 20 cm drewnianym kołku….
- Ze wstydem zauważasz, że przyzwyczajasz się do widoku bezdomnych, śpiących na otaczających twój budynek ulicach.
- Nie jesteś jednak w stanie znieść widoku bezdomnych nastolatek w ciąży, które na twoich oczach palą crack.
- Wiesz, że Praça da Sé mimo pięknej katedry, to jedno z najniebezpieczniejszych i najbrudniejszych miejsc w São Paulo.
- Co najmniej raz natknęłaś się na nawiedzonego, samozwańczego „proroka” wykrzykującego Ci w twarz swoją wersję „słowa bożego”…
- Wiesz, że spacer po parku albo lunch w parku, to raczej coś „odrealnionego” w centrum São Paulo, mimo, że mają ich kilka. Zdecydowana większość, to raczej oazy prostytucji w rozmaitych jej odmianach.
- Kiedy wsiadasz do autobusu możesz być przekonana, że czeka się przysłowiowa „ostra jazda bez trzymanki”. Kierowcy nie widzą bowiem różnicy pomiędzy transportem publicznym, a jazdą w wyścigu formuły 1.
- Jesteś przekonana, że niektórzy klienci okolicznych barów spędzają w nich całe życie, spożywając hektolitry Skola, czyli brazylijskiego piwa, którego jedna szklanka powoduje u ciebie zgagę… Niektóre twarze widzisz bowiem codziennie … o każdej porze dnia.
- Ogarnął Cię niesamowity smutek i bezradność, kiedy ciężarna dziewczyna (8 miesiąc ciąży) poprosiła cię o 20 reali, bo nie chciała spędzić kolejnej nocy śpiąc przy stoliku w Espaço Parlapatões na Praça Roosevelt. Zbierała na pokój w motelu. Za chwilę podszedł ojciec jej dziecka i poprosił Cię o 20 reali… ale nie na pokój dla niej, tylko na kokainę…
- Wiesz, że wiele miejsc, którymi w ciągu dnia zachwycają się turyści, to zupełnie inny świat po zmroku. Wiele z nich zwyczajnie przestaje cię cieszyć.
- Wiesz, że magia São Paulo widzianego z tarasu widokowego na Edifício Martinelli szybko ulatuje, kiedy codziennie widzisz te same twarze śpiące na ulicy, tuż pod wejściem do twojego budynku.
- Zauważasz, że twój pierwszy zachwyt zmienia się powoli w rozczarowanie. Widzisz w ludziach coraz więcej powierzchowności, a brak empatii ściska ci serce.
- Nie potrafisz pozbyć się uczucia wstydu, bezradności, tchórzostwa za każdym razem kiedy wychodzisz wieczorem ze znajomymi. Widzisz dobrze ubranych i świetnie bawiących się ludzi i snujących się pomiędzy nimi bezdomnych proszących o pieniądze, o papierosa, o to czy dasz dokończyć drinka, którego pijesz…
- Pierwszą frazą, której się uczysz jest więc „não tenho dinheiro” (nie mam pieniędzy)…
- Widziałaś jak cienka potrafi być granica, która dzieli młodych mężczyzn i kobiety od prostytucji w zamian za gram kokainy.
- Lekarz na ostrym dyżurze zażywający kokainę, to nic nadzwyczajnego. Przekonałaś się o tym zawożąc w nocy do szpitala znajomego, który źle się poczuł.
- Zachwyca Cię architektura, poraża ogrom biedy i brudu.
- Znasz ludzi niesamowicie bogatych i niesamowicie biednych.
- Znasz ludzi niesamowicie wpływowych i takich, którzy stracili wiarę, że mają wpływ na cokolwiek.
- Nie możesz pojąć (choć cieszysz się z tego), że nigdy nic złego Ci się nie przydarzyło. Nie napadnięto Cię, nie okradziono… nie napastowano…
- Masz kilkuset nowych znajomych, ale przyjaciółmi możesz nazwać tylko trzy osoby.
- Wiesz, że nie chcesz tu już mieszkać, ale czujesz tęsknotę, jakbyś zostawiła tu kawałek swojego serca.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com