Trochę na uboczu, trochę tak gdzieś ukryta pośród drzew, w gąszczu wijących się uliczek o dziwnych nazwach, ulokowała się brazylijska restauracja Brasil on the PlateNawet nie do końca można powiedzieć, że w Warszawie. Nawet nie w Piasecznie, bo pod Piasecznem, w Józefosławiu. Trafiliśmy jednak bez problemu w niedzielne, słoneczne i ciepłe lipcowe popołudnie. Wchodząc do restauracji mijaliśmy plac zabaw dla dzieci, namiot z olbrzymim ekranem, gdzie zagorzali kibice mogli śledzić mecze piłki nożnej. I oczywiście słynne brazylijskie churrasco, spowite dymem i emanujące zapachem grillowanych mięs.

Restauracja już nie istnieje w lokalizacji podanej na końcu tekstu. Brasil on the Plate nadal jednak żyje i ma się dobrze. Możecie ich spotkać w Hali Gwardii. Zaś latem są na Tragach Śniadaniowych oraz na Slow Markecie na Bulwarach Wiślanych. 

 

 

 

Czekając na przyjaciół postanowiliśmy rozpocząć naszą brazylijską niedzielę od brazylijskich napojów. Nie ma chyba nic bardziej brazylijskiego niż popularna caipirinha. Cachaça, czyli „wódka” z trzciny cukrowej, sok z limonki i brązowy cukier trzcinowy to podstawowe składniki tego koktajlu. W Brazylii próbowałam wielu wariantów caipirinhi, z sokiem z mandarynek, pomarańczy, z kolorowym pieprzem, z nektarem z caju… Jednak wersja z limonką zawsze smakowała mi najbardziej. Z racji, że dojechaliśmy tu samochodem i ktoś musiał prowadzić, mój towarzysz pozostał przy napoju bezalkoholowym. Bez zastanowienia wybieramy więc Guaraná Antarctica, jeden z najbardziej popularnych brazylijskich napojów orzeźwiających i drugi mój ulubiony, zaraz po nektarze z caju… 

 

 

Nie mogąc doczekać się na przyjaciół, zwłaszcza kiedy otaczające nas zapachy, nie dawały spokoju naszym wygłodniałym żołądkom, postanowiliśmy rozpocząć naszą przygodę z brazylijską kuchnią w Polsce. Nie obyło się bez fasoli. No bo jak, skoro arroz com feijão to podstawa brazylijskiej kuchni. Ja zaś wypatrzyłam w karcie naleśniki z tapioki. Porcje były bardzo duże… a to dopiero przystawki… Podane bardzo ładnie i podobnie jak uroczo wyglądające, tak samo smaczne.

 

 

Kiedy dotarli nasi znajomi, postanowiliśmy sprawdzić jak smakuje brazylijskie churrasco w Polsce. Porcje okazały się ogromne. Ryż, fasola, sałatka, frytki i kilka rodzajów grillowanego tuż obok naszego stolika mięsa. Czasem zastanawiam się co lepsze argentyńskie steki czy brazylijskie churrasco… W karcie znajdzie się również coś dla wegetarian, grillowane warzywa, w tym m.in. pomidory, cukinia, papryka, ot takie warzywne churrasco.

 

 

I choć po tak obfitym posiłku trudno znaleźć miejsce na deser, to jednak beza z marakują, którą wypatrzyłam zaraz po przyjściu, nie dawała mi spokoju. A tu jeszcze trzeba spróbować pastel de nata… No i jak odmówić pão de queijo, bułeczkom serowym, tak popularnym w Brazylii. 

 

 

Deser zjedliśmy na zewnątrz, korzystając z pięknej pogody i podziwiając urokliwy ogród. Brasil on the Plate to nie tylko restauracja. To doskonałe miejsce na weekendowy relaks z rodziną. Plac zabaw dla dzieci, stadnina koni, szkółka jeździecka, piękny ogród, doskonała kuchnia i przemiła obsługa. Po 6 miesiącach od powrotu znów poczułam się  jak w Brazylii. 

 

 

Można tu też posmakować Portugalii. Portugalskie wina, pastel de nata i pulpety z bacalhau, to tylko kilka pozycji, które zwróciły moją uwagę. Restauracja jest prowadzona przez polsko-brazylijskie małżeństwo. Gorąco zachęcam do odwiedzenia tego miejsca!

Brasil on the Plate

ul. Działkowa 54

Józefosław k. Piaseczna

514 442 779

 

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych. 

Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera

Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com