Ślady napoju zawierającego nawet sześć razy więcej kofeiny niż kawa, odkryli amerykańscy badacze w niewielkich kubkach ze starożytnego miasta Cahokia. Odkrycie jest o tyle ważne, że do tej pory spożywanie tego napoju łączono raczej z kulturami rozwijającymi się na terenie Południowego Wschodu Ameryki Północnej. Roślina, z której specyfik sporządzano, rośnie bowiem aż 400 km od Cahokii, w pasie wybrzeża wschodniego Teksasu i Florydy.
Pierwsze wzmianki o piciu ciemnego napoju dotyczą właśnie tego regionu. Znajdujemy je w pochodzących z XVI i XVII w. przekazach europejskich podróżników. Mamy tam do czynienia z opisami rytuałów oczyszczenia, podczas których spożywano duże ilości „ciemnego napoju”. Ta wysokokofeinowa herbata stanowiła napar z rośliny zwanej ilex vomitoria. Przygotowywano ją z prażonych liści i łodyg tego właśnie gatunku ostrokrzewu. Uważa się, że spożywanie dużych ilości gorącego napoju prowadziło do nadmiernego pocenia się oraz wywoływało wymioty. Stąd zapewne owo powiązanie z rytuałami puryfikacji.
Cahokia powstała i rozwijała się w okresie 700 – 1400 n.e . W szczytowym okresie swego istnienia w latach 1050-1250 n.e. populacja miasta mogła kształtować się w granicach 20-40 tys. mieszkańców. Choć pojawiają się głosy redukujące te liczby co najmniej o połowę. Na przestrzeni czasu powstało tu ponad 120 kopców, a większość z nich była kilkakrotnie powiększana. Największy z nich, Kopiec Mnichów, wznosi się na wysokość ponad 30 m. Na jego szczycie natrafiono na ślady struktur, interpretowanych jako centrum ceremonialne oraz siedziba władcy. Cahokia była największym tego typu stanowiskiem na północ od Meksyku. Zdaniem archeologa Thomasa Emersona z Uniwersytetu Illinois mogła być pierwszym panindiańskim miastem w Ameryce Północnej. Biorąc pod uwagę najnowsze odkrycia była też zapewne miejscem gdzie krzyżowały się rozmaite wpływy kulturowe. Miejscem gdzie różne idee były importowane i eksportowane na zewnątrz za pośrednictwem sieci powiązań handlowych.
Początkowo ślady osadów w naczyniach łączono z czekoladą. Dwaj archeolodzy prowadzący badania w Cahokii, a mianowicie Thomas Emerson i Timothy Pauketat przekazali fragmenty kubków do bardziej wnikliwej analizy. Zadania tego podjęła się Patricia Crown z Uniwersytetu Nowego Meksyku, która prowadziła już podobne studia nad śladami czekolady. Okazało się, że zidentyfikowana kofeina nie wskazywała jednak na kakao. Badacze zaczęli się zastanawiać, czy nie są to raczej ślady ciemnego napoju. Do pomocy poproszono więc biochemika, specjalistę od czekolady, Jeffreya Hursta z Hershey Food Technical Center w Pensylwanii.
Wyniki badań opublikowane w najnowszym wydaniu czasopisma PNAS, wykazały, że w przypadku napojów z ostrokrzewu mamy do czynienia z charakterystyczną proporcją kofeiny do teobrominy. Ponadto w osadach natrafiono także na ślady kwasu ursolowego, występującego powszechnie u roślin klasy dwuliściennych. Potwierdziły się więc wcześniejsze przypuszczenia badaczy, że osady w kubkach z Cahokii to w rzeczywistości ślady naparu z ostrokrzewu. Przedmioty te zaś datowane są na 1050 – 1250 n.e. „Cahokijczycy” spożywali więc ciemny napój już co najmniej 500 lat przed opisaniem tego specyfiku przez europejskich podróżników. Fakt, że roślina ta występuje 400 km na południe od Cahokii w pasie wybrzeża, świadczy o sieci powiązań handlowych i zapewne kulturowych pomiędzy Południowym Wschodem i Środkowym Zachodem Ameryki Północnej. Ilex womitoria trafiła zapewne do miasta jako towar handlowy, obdarzony jednocześnie dużym znaczeniem religijno-kulturowym. Wskazuje to również, że szeroka sieć powiązań kulturowych pomiędzy tymi dwoma regionami istniała już zapewne w połowie XI stulecia.
Zaskakujące są kubki, z których spożywano napar z ostrokrzewu. Przekazy etnograficzne z rejonów południowo-wschodnich opisują, że pito go z ornamentowanych muszli, jak choćby ta ze Spiro, które również były znajdowane na terenie Cahokii. Zaś specyficzne kubki pokryte ornamentem, łączonym symbolicznie z wodą i światem podziemnym są najprawdopodobniej miejscowym pomysłem. Przedmioty te mają kształt cylindryczny, z rączką na jednej stronie i wypukłym brzegiem na drugiej.
Trudno jednak z całą pewnością stwierdzić, czy w Cahokii herbata z ostrokrzewu była spożywana podczas ceremonii oczyszczania. Biorąc jednak pod uwagę dobrą jakość kubków, w których odkryto ślady napoju, ich ornamentykę przywodzącą na myśl naczynia z muszli z Południowego Wschodu oraz kontekst ich odkrycia (miejsca zgromadzeń, groby), to istnieje możliwość, że konsumpcja ciemnego napoju miała tu także charakter rytualny.
Z naszej współczesnej perspektywy moglibyśmy wymienić co najmniej trzy powody picia naparu z ilex vomitoria. Pierwszy z nich był zapewne warunkowany społecznie, ot konsumowanie stymulującego napoju jak dzisiejsza kawa czy herbata. Drugim mogły być jego właściwości lecznicze. Dziś wiemy, że kwas ursolowy obecny w napoju wykazuje liczne właściwości farmakologiczne, jak m.in. działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne, przeciwbólowe, przeciwnowotworowe, oraz przeciwcukrzycowe. Wpływa również na funkcjonowanie układu immunologicznego i krwionośnego. Zmniejsza chociażby stężenie cholesterolu w surowicy krwi. Trzecim powodem picia napoju mogło być po prostu wywołanie wymiotów.
Przekazy etnograficzne informują jednak, że rdzenni mieszkańcy pili ciemny napój aby osiągnąć rytualną czystość. Stymulowanie wymiotów w tym celu nie jest zabiegiem charakterystycznym jedynie dla Indian z Południowego Wschodu USA. Było to również praktykowane przez innych mieszkańców Ameryki Północnej, a także Południowej. To co wydaje się najbardziej intrygujące w naparze z ilex vomitaria to fakt, że nie zawsze wywoływał on wymioty. Posiadamy bowiem informacje o Europejczykach pijacych ten napój wraz z rdzennymi mieszkańcami, u których nie wywoływał on takich skutków. Być może do rytualnego naparu dodawano też inne składniki, które umknęły uwadze pierwszych podróżników, obserwujących ceremonie z jego użyciem. Istnieje też możliwość, że efekt wymiotny mogło powodować połączenie długotrwałego postu z szybkim spożywaniem dużych ilości gorącego napoju. Niektórzy badacze postulują z kolei, że indukcja wymiotów w trakcie ceremonii puryfikacji, była wyuczonym zabiegiem, uwarunkowanym kulturowo. Faktem jednak jest, że napój ten zawierał co najmniej sześć razy więcej kofeiny niż kawa. Już samo spożywanie mocnej kawy w nadmiernych ilościach wywołuje silne poty i niekiedy odruch wymiotny.
Odmiana ostrokrzewu, z której sporządzano ciemny napój było jedynym naturalnym źródłem kofeiny dla lokalnej ludności. Doskonale poznali jej właściwości, a sposób przygotowania naparu opanowali do perfekcji. Przed gotowaniem liście ostrokrzewu prażono, zupełnie jak my prażymy ziarna kawy zanim gotowy produkt trafi na sklepowe półki. Dzięki temu kofeina staje się rozpuszczalna w wodzie. Gotowany bardzo długo, osiągał czarną niemal barwę. Aby zaś zmaksymalizować absorpcję tej substancji stymulującej przez organizm, napar wypijano kiedy był jeszcze gorący.
Niektórzy badacze doszukują się początków ceremonialnego spożywania herbaty z ilex vomitoria już w okresie trwania kultury Hopewell (ok. 100 p.n.e. – 500 n.e). Naczynia z muszli, które później są kojarzone z piciem ciemnego napoju, odnajdowano bowiem wśród innych przedmiotów w pochówkach osób o wysokim statusie społecznym. Na wczesne korzenie naparu z ostrokrzewu może także wskazywać fakt, że w tradycji Missisipii (700 – 1500 n.e.) naczynia z muszli były już szeroko znane. Co więcej rozprzestrzeniły się daleko na południe. Przedmioty tego typu były znajdowane na terenie Etowah w Georgii, Spiro w Oklahomie, czy Moundville w Alabamie. Nie przypadkowa wydaje się także zbieżność picia napoju w muszlach, które pochodziły z terenów wybrzeża gdzie rosła również ta odmiana ostrokrzewu. Cahokia stanowiła wiec pewne odstępstwo od reguły mimo, że i tu w depozytach archeologicznych znajdowano „muszlowe naczynia”. Napój pito bowiem z ceramicznych ornamentowanych kubków w odległości przeszło 400 km od najbliższych terenów występowania ilex vomitoria. W tym kontekście prawdą więc wydaje się być teza o Cahokii jako rozdrożu, gdzie rozmaite wpływy kulturowe przenikały się za pośrednictwem szeroko rozprzestrzenionej sieci powiązań handlowych.
Na koniec warto dodać, że specyficzna herbatka z ostrokrzewu była pita w XVI wieku przez Hiszpanów choćby na Florydzie. Zyskała również całkiem dużą popularność. Napój ten nazywano té del indiano. Pojawił się również w Europie. W Anglii z importowanych liści przyrządzano napar określany mianem „herbaty mórz południowych”. Napój nie przyjął się jednak ze względu na olbrzymią konkurencję kawy, azjatyckiej herbaty oraz czekolady.
Tekst powstał w oparciu o poniższe źródła
Komunikaty prasowe Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign oraz Science Now
Crown, P.L., Emerson, T. E., Gu, J., Hurst, J.W., Pauketat, T.R. and Ward, T. 2012. Ritual Black Drink consumption at Cahokia. PNAS August 6, 2012, doi:10.1073/pnas.1208404109.
Więcej o historii ciemnego napoju pisał:
HUDSON, Ch., M. (red.). 1979. Black Drink: A Native American Tea. Athens: University of Georgia Press.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.
Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera!
Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com