Wrześniowa niedziela potraktowała nas pochmurnym niebem, z którego kapał powoli, ale jakże zaciekle drobny deszcz. Padało już przed świtem, kiedy zaspana, wysunęłam się niechętnie spod ciepłej pościeli. Nad jeziorem wisiała gęsta mgła.

Skrzypiący pomost wypłoszył wodne ptactwo, które wzbiło się ponad porastające brzeg sitowie i zniknęło w czeluściach szarości. Coś zaszeleściło w szuwarach, ale tafla jeziora pozostała w bezruchu. Niczym zastygła we śnie, czekała na pierwsze promienie słońca. Ten świt zadawał się jednak nie kończyć. Gęsta mgła oblepiła krajobraz i gdyby nie sunąca w oddali dzika kaczka, uwierzyłabym, że świat wokół mnie zapadł w śpiączkę.

Świat zwolnił. Przesuwał się niczym slajdy w starym projektorze, czekając aż nacisnę przycisk, wykonam ruch i wyrwę nas z nocnej pajęczyny. Ten kto rzucił urok na ten kawałek Pojezierza Iławskiego, nie podejrzewał, że w tajemniczej, czasem budzącej przestrach aurze, kryje się jego piękno!

„Pewność jest fatalna. Niepewność czaruje. Mgła nadaje rzeczom urok. Można w niej zatracić drogę” – napisał ponad 100 lat temu Oscar Wilde.

Mgła zaprowadziła nas do ruin zamku, który od XIV stoi niezmiennie na wyniesieniu górującym nad wodami jeziora, zwanego dziś  Szymbarskim. Masywny ceglany obiekt, zmieniał się przez wieki. Niczym motyl przeistaczał się w takt nowych stylów architektonicznych i w myśl idei kolejnych właścicieli. Historia tego miejsca sięga jeszcze głębiej w przeszłość. Zanim bowiem wzniesiono tu jakąkolwiek murowaną konstrukcję istniał tu ufortyfikowany pruski gród. Wybudowany w latach 80-tych XIV wieku gotycki, ceglany zamek to dzieło kapituły pomezańskiej.

Wraz z sekularyzacją państwa zakonnego Szymbark, podobnie jako inne ziemie kapituły, znalazł się w posiadaniu księcia pruskiego Albrechta von Hohenzollerna, który przekazał je wkrótce pierwszemu biskupowi ewangelickiemu Georgowi Polenzowi. Spadkobiercy biskupa ubrali obiekt w renesansowe szaty.

Wraz z rodziną von Finckensteinów do Szymbarka zawitał barok. Ich ogromny majątek ziemny rozciągał się  od Szymbark, przez Gardyny, Szczepkowo, Segnowy do Kamionki. W XIX wieku zamek na nowo tchnął duchem średniowiecza, w postaci architektury neogotyckiej.

Mimo zniszczeń i potężnego pożaru, jakie stały się jego udziałem w trakcie ostatniej wojny światowej, zamek nadal wznosi się dumnie, a jego wieże już z daleka wynurzają się zza linii drzew. 

Dziś zamek w Szymbarku znajduje się w rękach prywatnych i czeka na odbudowę. 6 wieków historii zamknęło się w sumie 1 mln 830 tys. złotych…, za którą w marcu 2018 roku sprzedano ruiny zamku wraz z zabudowaniami gospodarczymi i otaczającym go parkiem o powierzchni blisko 13 ha. Podobno za 5 lat stojące pośrodku nikąd, wiekowe pozostałości zamku zmienią się w hotel i centrum konferencyjne.

Panująca tu cisza jest zdumiewająca. Czasem ma się wrażenie, że słychać każdą kroplę deszczu. Mokry i pachnący wilgocią szum, wdziera się w szczeliny między cegłami. Wokół nie ma żywej duszy. Jedynie przygotowane na prędce drewniane barierki i taśmy informujące o zakazie wejścia, świadczą o tym, że ktoś tu jednak bywa. Jesteśmy i my, ukryci pod parasolami, oczarowani.

Tekst powstał w oparciu o poniższe źródła:


Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku i instagramie. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera! 

Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.