Ameryka Południowa to owocowy raj. Kolorowe, pachnące, zaskakujące kształtem, a czasem nawet tym, że są owocami, bo nikt by ich o to nie posądzał, soczyste, słodkie, kwaśne, o trudnym do określenia smaku, przyciągające uwagę i nie pozwalające przejść obok bez chęci skosztowania… To mango, kokosy, limonki, lulo, tamarillo, banany wszelkiego rodzaju, opuncja figowa, pomarańcze, mandarynki, cherimoya, pepino, trzcina cukrowa, awokado, guanabana, papaja, kumkwat i wiele innych, których nie sposób wymienić. Zaledwie niektóre z nich udało mi się uwiecznić na zdjęciach. Niemniej jednak z ogromną chęcią się nimi z Wami dzielę.

 

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych. 

Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i jak łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera

Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com