Kopalnia Silver Ledge, Silverton

Jesień w Górach San Juan nadaje ciepła nawet groźnym, zawsze pokrytym śniegiem czterotysięcznikom, których jest tu aż trzynaście. Strome kolosy wydają się łagodniejsze, kiedy porastające zbocza drzewa przybierają jesienne barwy. Poszukiwacze złota, którzy przybyli tu pod koniec lat 50-tych XIX wieku nie mieli złudzeń, że będą walczyć o przetrwanie w trakcie srogiej zimy. Podróż z Denver w region górniczy w Górach San Juan była niebezpieczna i potrafiła trwać długie tygodnie. Życie górnika w tym najwyżej wyniesionym regionie wydobywczym w Stanach Zjednoczonych i zdecydowanie jednym z najsurowszych, z bajką nie miało nic wspólnego. Niejeden śmiałek zakończył tu żywot, a wielu z pewnością pozostawiło po sobie odmrożone palce, uszy, a może i całe kończyny. Można tu było równie szybko zbić fortunę, jak i stracić dorobek życia. Skrajne emocje nie były rzadkością, a euforia potrafiła zmienić się w rozpacz dosłownie w oka mgnieniu. Mimo wielu kryzysów na przestrzeni ostatnich 150 lat, górnictwo złota i srebra trwało w tym regionie USA do końca XX wieku. Dziś jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki jest oczywiście turystyka.

Kopalnia Silver Ledge, Silverton

Górnictwo koncentrowało się w rejonie Colorado Mineral Belt, czyli długiego na 480 km obszaru bogatego w metale szlachetne. Pas rozpoczyna się w Boulder i kieruje na południe, kończąc w malowniczym pasmie górskim San Juan, stanowiącym południową część Gór Skalistych w Kolorado. Rozwój górnictwa w regionie przyczynił się do uznania Kolorado osobnym terytorium w 1861. Wcześniej obszar ten był częścią Terytorium Kansas.

Dziś w Górach San Juan kwitnie turystyka. Jest to bowiem obszar pełen historycznych miasteczek, które opowiadają bogatą historię górniczego pogranicza. W Górach San Juan spektakularne górskie widoki przeplatają się z reliktami przeszłości, w postaci wiktoriańskiej architektury górniczych osad, nadal obecnymi w krajobrazie szybami dawnych kopalni oraz wyrzucającymi kłęby dymu lokomotywami oryginalnej kolei wąskotorowej, przewożącej niegdyś złoto i srebro, a dziś organizującej przejazdy turystyczne pomiędzy Durango i Silverton. San Juan Skyway, czyli droga krajobrazowa tworząca blisko 400 km pętlę rozpoczynającą się w Cortez, która mijając Telluride, Quray, Silverton, Durango ponownie dociera do Cortez, to najlepszy sposób na poznanie regionu.

Droga krajobrazowa San Juan Skyway w Kolorado

Gorączka złota i początki górnictwa w Kolorado

Minęło zaledwie 10 lat od gorączki złota w Kalifornii, kiedy rzesze poszukiwaczy skierowały swe kroki ku współczesnemu Kolorado. W 1858 William Green Russell natrafił na złoto w Little Dry Creek, które dziś znajduje się na przedmieściach Denver. Wiadomość o odkryciu rozprzestrzeniła się po kraju lotem błyskawicy. Ówczesne gazety zaroiły się od nagłówków anonsujących odkrycie „nowego eldorado”. Wraz z poczytnymi tytułami pojawili się też poszukiwacze. Gorączka złota określana mianem Pike’s Peak Gold Rush trwająca od lipca 1858 do lutego 1861 ogarnęła blisko 100 tys. poszukiwaczy.

Nazwa Pike’s Peak Gold Rush pochodzi od najwyższego szczytu południowej części Gór Skalistych. Wznosi się on na wysokość ponad 4300 metrów w pobliżu współczesnego miasta Colorado Springs. Tereny, które objęła gorączka złota znajdują się zaś około 140 km na północ od tego górskiego szczytu. Był on jednak na tyle charakterystyczny w krajobrazie, że cały region górniczy otrzymał jego nazwę.

Zanim amerykańscy poszukiwacze pojawili się w Górach San Juan, dotarli tu wcześniej Hiszpanie, poszukując  swego eldorado. Już 250 lat temu zapuszczali się na górskie tereny Kolorado poszukując złota i srebra. Niewielkiej skali ich górnictwa nie da się jednak porównać do regularnego i zoorganizowanego wydobycia kruszców przez gnanych gorączką złota amerykańskich poszukiwaczy.

Okolice Lizard Head Pass

W 1860 Charles Baker dotarł w miejsce, gdzie dziś znajduje się miasteczko Silverton. Kiedy natrafił na złoto, nic nie mogło powstrzymać pochodu górników. Legendy o szlachetnych kruszcach czekających na śmiałków, okazały się nagle prawdziwe. Gorączka złota dotrała w malownicze, ale niegościnne Góry San Juan.

Poczatkowy entuzjazm przystopowały nieco trudne warunki jakie oferował ten górski region. Śnieżne i mroźne zimy, praca wysoko w górach, odosobnienie, które trwało miesiącami ostudziły zapał wielu poszukiwaczy, którzy liczyli, że szybko się wzbogacą. Rozczarowani, opuszczali krainę, która miała być początkiem ich dostatniego życia. Region ożywił się ponownie po zakończeniu wojny secesyjnej w latach 1861-1865. Górnictwo zapuściło tu swe korzenie na dobre. 

Srebro w Górach San Juan odkryto 20 lat później i to ono przynosiło największe zyski aż do tzw. panki 1893, kiedy ceny tego kruszcu poszybowały w dół. W latach 80-tych XIX wieku w rejonie Red Mountain pomiędzy Quray i Silverton natrafiono na bogate żyły srebra. Jeszcze przed 1883 srebro wydobywało tu blisko 40 kopalni, tworzących okręg górniczy Red Mountain. 

Fortuny zbijano równie szybko, jak je tracono

Kolorado było żyłą złota dla wszystkich posiadających smykałkę do robienia interesów. Przyciagało zarówno wszelkiej maści oportunistów, jak i tęgie biznesowe głowy. Jedną z takich postaci był niewątpliwie Otto Mears, który osiedlił się w Górach San Juan w czasach gorączki złota i odegrał istotną rolę we wczesnym rozwoju Kolorado. Można powiedzieć, że znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie aby zbić fortunę i rozpocząć przygodę z polityką. Jemu zawdzięczamy słynny Million Dollar Highway, płatną drogę przebiegającą przez przełącz Red Mountain pomiędzy Silverton i Quray. Dziś jest to część trasy krajobrazowej San Juan Skyway, słynącej z zapierających dech krajobrazów. W  1889 Mears ukończył budowę kolei wąskotorowej, która połączyła Silverton z okręgiem górniczym Red Mountain. Tory kolejowe biegły niemal równolegle do wybudowanej przez niego płatnej drogi. Wcześniej, w 1882, kolej połączyła Durango z Silverton. Podobno przedłużenie linii kolejowej pomiędzy osadami i kopalniami zmniejszyło koszt transportu kruszczów i towarów z 60$ do 12$ za tonę. Mears zarabiał krocie na swoich inwestycjach drogowych i kolejowych, pobierając opłaty za transport kruszców i pasażerów.

Otto Mears znany był z wydawania ważnym osobistościom i przyjaciołom karnetów na bezpłatne przejazdy jego kolejami. Niektóre z nich były wykonane ze szczerego złota i srebra. Takie prezenty doskonale przekonywały najbardziej zagorzałych oponentów…

Okręg górniczy Red Mountain w szczytowym okresie rozwoju, wydobył w srebrze, złocie, ołowiu, cynku i miedzi równowartość 30 milionów dolarów. Tylko jedna z kopalni, a mianowicie Yankee Girl, w trakcie 16 lat istnienia wydobyła 12 milionów dolarów w rudzie srebra. Aż do początku XX stulecia była uznawana za jedną z najbardziej opłacalnych kopalni w Stanach Zjednoczonych.

Rozwojowi górnictwa w bogatych w srebro Górach San Juan sprzyjał Bland-Allison Act z 1878. Ustawa zoobowiązywała rząd USA do zakupu srebra po cenach rynkowych. Z kruszcy wybijano obiegowe srebrne monety. Akt stał się trybem napędowym rozwoju osad górniczych. Jego uchylenie spowodowało tzw. panikę 1893 i stało się ich gwoździem do trumny. Bizensy upadały jeden po drugim, wydobycie srebra przestało być rentowne, kopalnie zamykano, tętniące niegdyś życiem miasteczka zmieniały się w ghost towns.  Szyb najbardziej rentownej niegdyś kopalni Yankee Girl, nadal jest doskonale widoczny w krajobrazie, symbolizując równie szybki rozwój, jak i upadek boomu górniczego w południowo-zachodnim Kolorado.

Kopalnia Yankee Girl

Gorączka złota przekleństwem dla rdzennej ludności

Odkrycie metali szlachetnych w Górach San Juan doprowadziło do rozwoju górnictwa oraz związanego z nim dramatycznego napływu osadników, roszczących sobie prawa do ziemi i żadających gwarancji swobodnych poszukiwań. To oczywiście kolidowało z interesami rdzennej ludności, żyjącej na tych terenach od setek lat. Presja rosła wraz z intensyfikacją przemysłu wydobywczego i chęcią urbanizacji przynoszącego korzyści materialne regionu.

Ute byli spychani ze swych ziem od dziesięcioleci, a podpisywane porozumienia nie były w żaden sposób respektowane. W jednym z pierwszych porozumień Ute zobowiązali się oddać poszukiwaczom w użytkowanie obszar na wschód od współczesnego Gunnison. Wzamian otrzymali roczną rentę. Słowa nie dotrzymał jednak ani rząd, ani poszukiwacze. Ci ostatni nie traktowali porozumienia poważnie, licząc na ostateczne przejęcie ziemi. Z kolei rząd uwikłany w wojnę secesyjną zwyczajnie nie wywiązywał się z wypłacania renty. Sytuacja była bardzo skomplikowana i pokazywała totalną ignorancję rządu, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie wszystkie lokalne grupy Ute wyraziły zgodę na to porozumienie.

W 1868 zaproponowano nowy traktat, w którym za równowartość 60 tys. dolarów rdzenna ludność zobowiązała się pozostać w zachodniej części Gór San Juan, oddając wschodnią poszukiwaczom i osadnikom. Tym razem porozumienie podpisały wszystkie lokalne grupy Ute.

Rzeczywistość okazała się jednak bardziej zagmatwana niż słowa traktatu. Porozumienie nie satysfakcjonowało bowiem rdzennych mieszkańców, ani tym bardziej żądnych zysków poszukiwaczy kruszców. Indianie zapuszczali się więc nadal na wschód, polując i korzystając z ziem, tak jak robili to ich przodkowie, a górnicy na ich zachodnie tereny w poszukiwaniu kolejnych żył kruszców. Ci ostatni chcieli ziemię w posiadanie i nie chcieli jej z nikim dzielić, zwłaszcza z „czerwonoskórymi”.

Kolejne porozumienie pozbawiło ziemi tych, którzy mieli do niej największe prawo. W 1873 zawarto traktat Brunot, w którym rząd wykupił od Ute blisko 4 miliony akrów w zachodniej części Gór San Juan. Kwoty jakie zaoferował rdzennej ludności za zamieszkiwaną przez nich od pokoleń ziemię, były po prostu skandalicznie niskie. W czasie kiedy osadnicy kupowali od rządu znacznie gorszej jakości ziemię po 1,25$ za akr, Ute płacono 7,5 centa za akr. 7,5 centa za akr ziemi, która kryła pokłady złota i srebra o olbrzymiej wartości.

Sytuacja powoli wymykała się spod kontroli. Polityka wymuszania zmiany sposobu życia rdzennych mieszkańców i presja ze strony górnictwa oraz rozwijących się w regionie biznesów doprowadziły w końcu do wrzenia wśród Ute. Napięcie osiagnęło punkt krytyczny w 1879 kiedy doszło do Masakry Meekera, w którym z rąk Ute zginął agent do spraw indiańskich i jego 10 towarzyszy. W konsekwencji rząd rozpoczął procedurę wysiedlenia Ute z bogatych w kruszce ziem Kolorado na teren wschodniego Utah.

Do ostatecznego usunięcia rdzennych Ute z Kolorado istotną rolę odegrał też wspomniany wcześniej Otto Mears. Daleki od sentymentów Mears był raczej bezlitosnym przygranicznym przedsiębiorcą, dla którego rdzenna ludność stanowiła przeszkodę w swobodnym rozwijaniu inwestycji, na których zbił swoją fortunę. Na korupcję lokalnych liderów rdzennej ludności wyłożył z własnej kieszeni grube pieniądze, płacąc 2$ każdemu Ute, który podpisał porozumienie. Wyrugowanie Indian z ich ziemi leżało w interesie jego kariery politycznej i finansowej. W latach 80-tych XIX wieku wybrano go bowiem do legislatury Kolorado. W tym samym czasie wprowadzał również w życie plany budowy kolei wąskotorowej z Silverton do Quray.

Przykład Otto Mearsa doskonale pokazuje realia epoki, w której sentymenty były warte zdecydowanie mniej niż bryłki złota i srebra. Ówczesny świat kręcił się wokół kruszców, które okazały się przekleństwem dla rdzennej ludności. Otto Mears jest też doskonałym przykładem na to, że historia nie jest wynikiem niezaleznych od nas zbiegów okoliczności, czymś zewnętrznym i niezależnym od naszych działań. Wbrew przeciwnie, historię tworzą ludzie. Historia jest zbiorem ludzkich historii.

Górnicze miasteczka dawniej i dziś

Wraz z rozwojem górnictwa powstawały pierwsze osady, które z czasem przyjmowały bardziej permanentny charakter, nabierając cech miejskich. 

Kiedy myślę o typowym miasteczku z dzikego zachodu zawsze widzę taką oto scenę. Na spływającą błotem główną ulicę miasta wjeżdża dyliżans, pokryty kurzem i brudem długiej podróży. Z hotelu wybiega młody chłopak, otwierając drzwi powozu, z którego usiłuje wydostać się z wdziękiem kobieta. Wszechobecne błoto, kałuże i koleiny wywołują na twarzy młodej damy wyraz niezadowolenia. Nie sposób bowiem przekroczyć ulicy nie brudząc sukni w rzece brązowej mazi, spływającej miejską drogą. Hotelowy chłopiec rzuca więc na ziemię deskę, która pomaga damie pokonać dystans pomiędzy dyliżansem a hotelem, wywołując wyraz ulgi na jej zmęczonej podróżą twarzy. W tym czasie z pobliskiego saloonu wychodzi chwiejnym krokiem pijany jegomość, upadając twarzą prosto w największą kałużę, klnąc i przeklinając swoje niepowodzenie. Dwóch schludnie odzianych mężczyzn opuszcza bank i kieruje się do saloonu aby uczcić szklaneczką dobrego trunku kolejne górnicze inwestycje, które przyniosły im fortunę. Zaczepiają ich dwie niemłode już kobiety lekkich obyczajów. Upojeni sukcesem wręczają im po kilka monet i zabierają ze sobą do baru. Z szubienicy zwisa ku przestrodze ciało lokalnego przestępcy, którego złapano po długich miesiącach poszukiwań. Czy tak wyglądało życie na górniczym pograniczu? Z pewnością taki obraz utrwaliły filmy fabularne i książki przygodowe, które niegdyś dosłownie pochłaniałam dziesiątkami. 

Silverton, Kolorado

Z całą pewnością osady górnicze minionej epoki różniły się od urokliwych turystycznych miasteczek, w których dziś przy filiżance kawy i jajkach z bekonem zachwycamy się wiktoriańską architekturą. Granica życia i śmierci była tam bardzo cienka. Przemoc, wysoka przestępczość, srogi klimat, surowe warunki życia, choroby, pogoń za zyskiem, szybkość z jaką fortuny powstawały i jak szybko rozpływały się w powietrzu, nieustanne ryzyko utraty życia, euforia granicząca z rozpaczą, szczęście szybko zmieniające się w depresję, to była codzienność górniczego pogranicza.

Podobno w Silverton, najprężniej rozwijającym się miasteczku regionu przestępczość była tak duża, że aby ukrucić bezkarność lokalnych bandytów, władze zatrudniły w latach 80-tych XIX wieku w roli szeryfa siejącego postrach Bata Mastersona. Zastąpił on wcześniejszego przedstawiciela prawa, zastrzelonego przez dwóch przestępców, którzy zbiegli do Silverton z Durango. Podobno wzięli nogi za pas na samą wieść o przybyciu Bata Mastersona do Silverton.

Silverton, Kolorado

Moimi ulubionymi miasteczkami w tej części Kolorado są niewątpliwie Silverton i Quray. Obydwa leżą wzdłuż drogi krajobrazowej San Juan Highway.

Silverton prawa miejskie otrzymało oficjalnie w 1875, choć już wcześniej kwitła tu osada górnicza. Mimo, że zaledwie rok później populację miasta szacowano na 500 osób, to bez wątpienia przewinęły się przez nią tysiące. Podobno istniało tu aż 40 otwartych całą dobę saloonów. Obok nich usadowiły się salony gier, gdzie kwitł hazard, domy publiczne i sale taneczne, oferujące górnikom odrobinę miejskiego życia, którego byli spragnieni. 

W latach 60-tych XX wieku Silverton nadano status historycznego miasta. Dobrze zachowana architektura minionej epoki stała się kanwą kilku popularnych hollywoodzkich produkcji. Dziś dawne budynki mieszczą hotele, sklepy i doskonałe restauracje. Gdyby nie mijani na ulicach turyści miasteczko wydawałoby się zatrzymane w czasie.

Silverton, Kolorado

Kolej wąskotorowa Durango-Silverton jest jedną z największych atrakcji miasta i regionu. Mijane po drodze krajobrazy są po prostu bajeczne. Historia kolei wąskotorowej, która powstała na fali boomu górniczego liczy 135 lat. Niegdyś wagony przewoziły wydobywane w regionie szlachetne kruszce, dziś zapełniają je turyści, podobno aż 200 tys. rocznie. Kolej podąża wzdłuż rzeki Animas i jej wąwozu, szlakiem przetartym w 1882, kiedy tory kolejowe połączyły Durango z Silverton. Lokomotywy są oryginalne i pochodzą z lat 20-tych XX wieku. Podobnie niektóre z wagonów. Pociąg pojawia się w kilku hollywoodzkich produkcjach, z których najważniejsza to „Butch Cassidy i Sundance Kid” z 1969, gdzie Paul Newman i Robert Redford biegają po dachu pociągu w trakcie napadu. 

Kolej wąskotorowa

W okolice Quray, gdzie znajdował się okręg górniczy Red Mountain, poszukiwacze dotarli w 1875. W latach 80-tych XIX wieku osada była drugim co do wielkości miastem regionu. Historia głosi, że w początkach istnienia jej istnienia mieszkało tu więcej mułów i koni niż ludzi…

Nazwa Quray wywodzi się od imienia lokalnego lidera rdzennej ludności Ute, który zanim przybyli poszukiwacze kruszców, miał tu swoją kabinę. Miasto leży w przepięknych okolicznościach przyrodu. Z trzech stron otaczają je wysokie, pokryte śniegiem szczyty górskie, zamykając dolinę niczym pudełko. Sceneria przywodzi na myśl antyczny amfiteatr. 

Quray, Kolorado

Większość zabudowy pochodzącej z okresu 1880 – 1900 została odrestaurowana i tętni życiem dzięki turystyce, Wybudowany w 1888 gmach lokalnego sądu pojawił się w westernie z 1969 „True Grit” (Prawdziwe Męstwo) z Johnem Waynem. Film był w większości nagrywany w scenerii przepięknych Gór San Juan.

W szczycie swego rozwoju miasteczko oferowało ku uciesze mieszkańców i górników 35 saloonów. A w Red Light District na Second Street swe usługi oferowało aż 100 kobiet lekkich obyczajów.

Quray i jego okolice słynną z zapierającej dech scenerii. W drodze do Silverton możemy podziwiać Red Mountain. Czerwona Góra to właściwie trzy szczyty, które wyróżniają się w krajobrazie przez kolor, który nadaje im obecna w nich ruda żelaza. Znajdują się tu również liczne wodospady oraz gorące źródła. 

Red Mountain, Colorado

Złoża kruszców były dla Kolorado objawieniem i przekleństwem. Górnictwo było tak samo odpowiedzialne za rozwój ekonomiczny Kolorado, jak i za skażenie środowiska naturalnego. W latach 90-tych XX wieku miała tu miejsce katastrofa ekologiczna, spowodowała wyciekiem cyjanku z kopalni Summitville. Oczyszczanie środowiska naturalnego kosztowało i nadal kosztuje krocie. Górnictwo jest też pośrednio odpowiedzialne za pozbawienie ziemi tych, którzy mieli do niej największe prawa, a manowicie rdzennej ludności, którą wysiedlono, uznając za przeszkodę na drodze do swobodnego czerpania korzyści z zalegających tu bogactw naturalnych.

Z drugiej strony to właśnie infrastruktura rozwinięta na potrzeby górnictwa pomogła w rozwoju regionalnej turystyki, która jest dziś jedną z głównych sił napędowych regionu Gór San Juan. Pozostawione w krajobrazie relikty epoki przyciągają rzesze turystów, zafascynowanych opowieściami dawnych poszukiwaczy przygód. Ośrodki narciarskie w Telluride, historyczne miasteczka Silverton, Quray i Durango, oryginalna kolej wąskotorowa, oszałamiające swym pięknem górskie krajobrazy, choćby w rejonie przełęczy Mollas, czy Lizard Head, spływające kolorami malownicze zbocza gór, które zawdzęczają swe barwy zawartym w nim minerałom i wreszcie majestatyczne pokryte śniegiem strome szczyty, wznoszące się na ponad 4000 m. n.p.m., to tylko część atrakcji, które ma do zaoferowania południowo-zachodnie Kolorado.

Tekst powstał w oparciu o poniższe źródła

SMITH, D., E., NINNEMANN, J., L. 2006. San Juan Bonanza: Western Colorado’s Mining Legacy. Albuquerque: University of New Mexico Press. 

Artykuł poświęcony Górom San Juan w Colorado Encyclopedia

Artykuł poświęcony gorączce złota w Kolorado

Artykuł poświęcony historii miasteczka Silverton w Kolorado

Artykuł poświęcony górnictwu złota i srebra w Kolorado

Artykuł poświęcony okręgowi górniczemu Red Mountain


Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku i instagramie. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera

Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.