Warszawy przedstawiać nie trzeba. Rynek Starego Miasta, Zamek Królewski, Barbakan, Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, niesamowite muzea, Warszawska Syrenka, pełna klimatycznych kamienic i knajpek hipsterska Praga, tętniące życiem bulwary wiślane, futurystyczne ogrody na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej to tylko kilka przykładów tego, co oferuje stolica. Chciałabym Was jednak zabrać nie do Warszawy, ale w jej bliższe i dalsze okolice. Z dala od zgiełku wielkiego miasta kryją się bowiem cuda, gdzie barwna historia miesza się z nutą romantyzmu. 

Są trzy powody, dla których piszę ten tekst. Pierwszy to foldery pełne zdjęć i doświadczenia przywiezione z weekendowych wycieczek, o których nigdy wcześniej nie pisałam na blogu. Drugi to fakt, że coraz częściej spotykam się z niechęcią do zabytków, postrzeganych jako nudne i wybitnie turystyczne. Widzę to we wpisach na blogach i w postach na grupach facebookowych. Oczywiście rozumiem, że ktoś woli las zamiast muzeum albo górski szlak zamiast skansenu. Stwierdzenie, że „zabytki i tego typu turystyczne atrakcje mnie nie kręcą” słyszę jednak coraz częściej. Gonimy za wielkim WOW, choć nawet nie wiemy co to miałoby oznaczać. Zabytki nic nam nie muszą „urwać”, „powalić na kolana”, „sprawić, że z wrażenia opadnie nam szczęka” aby nadal były fascynujące. Wystarczy bowiem uruchomić wyobraźnię i uświadomić sobie ile ludzkich stóp dotykało kamieni, po których my teraz stąpamy na przestrzeni setek, a czasem i tysiący lat. Trzeci powód związany jest z moim życiem prywatnym. Ze względów zdrowotnych musiałam zrobić sobie dłuższą przerwę od pracy zawodowej. Właśnie rozpoczęłam 7 tygodniowy urlop, aby skupić się na swoim zdrowiu i dać szansę lekom oraz terapii. Mam zatem więcej czasu na pisanie i niespieszne lokalne podróżowanie. 

Poniżej kilka pomysłów na wycieczki archeologiczno-historyczne i historyczno-romantyczne w promieniu od 10 do 160 km od Warszawy. 

Czersk 

Dokładnie 18 kilometrów od mojego rodzinnego domu znajduje się zamek Książąt Mazowieckich w Czersku. Trudno mi zliczyć ile razy odwiedziłam Czersk na przestrzeni ostatnich 25 lat. Powroty w to miejsce nigdy mi się nie znudzą. Przywołują bowiem mnóstwo wspomnień i tych bezcennych momentów, kiedy powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak bardzo pasjonuje mnie historia.

Niegdyś na wzniesieniu stał drewniano-ziemny gród. Dopiero na przełomie XIV i XV wieku książę mazowiecki Janusz I postanowił zastąpić go ceglaną konstrukcją. Do dziś pamiętam zdziwioną minę Césara, kiedy na własne oczy przekonał się, że średniowieczny zamek zbudowano nie z kamienia, ale z cegły.

Uwielbiam snuć się po dziedzińcu i wspinać na wieże zamku aby podziwiać przepiękna pradolinę Wisły. Jeszcze przed ukończeniem budowy zamku, rzeka zmieniła swoje koryto, przesuwając się w kierunku niewielkiej wówczas Warszawy. Pewnie z tego powodu w 1408 książę Janusz przeniósł tam administrację księstwa mazowieckiego. Kto wie, gdyby przewrotna Wisła pozostała na swoim miejscu, dziś stolicą Polski mógłby być Czersk, a nie Warszawa.

Patrząc w kierunku pradoliny Wisły, spoglądamy na krajobraz, który na przestrzeni ostatnich 3 tysięcy lat zamieszkiwały różne kultury archeologiczne. Na ich ślady natrafili archeolodzy z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, prowadząc badania na terenach poniżej skarpy, na której dziś wznoszą się majestatyczne ruiny zamku. Obszar ten mógł być w odległej przeszłości wyspą wiślaną.

U schyłku epoki brązu rozwijała się tu kultura łużycka, o czym świadczą fragmenty charakterystycznych naczyń oraz jamy zasobowe. W okresie wpływów rzymskich osada zmieniła się w cmentarzysko kultury przeworskiej, na którym odkryto aż 200 grobów ciałopalnych. Wśród zabytków na uwagę zasługuje zwłaszcza importowana brązowa zapinka, zdobiona kolorową emalią. Handel z cesarstwem rzymskim nie był obcy dawnym mieszkańcom współczesnego Czerska i jego okolicy. Szklane paciorki, brązowe zapinki, miecze, umba, groty, gliniane przęśliki, kubki z nakładanymi pionowymi listwami, okucia rogu do picia, klosz popielnicy to tylko cześć zabytków jakie odkryli archeolodzy.

Wczesnośredniowieczne osadnictwo na wzgórzu zamkowym może sięgać nawet VII wieku. Dogodna lokalizacja na wiślanej skarpie sprawiła, że u schyłku XI stulecia wybudowano tu drewniany gród warowny. Osada szybko się rozrastała, z biegiem czasu wcielając się w rolę stolicy mazowieckich Piastów. Choć do ceglanej, gotyckiej konstrukcji było Czerskowi jeszcze daleko, to już Jan Długosz podkreśla rolę tego ośrodka. Opisując nieszczęsną historię Bolesława Wstydliwego, którego podobno Konrad Mazowiecki więził w Czersku, opisuje gród jako obwarowany zamek. Czersk był bowiem świadkiem politycznych intryg księcia mazowieckiego, konkurującego o tron krakowski z małoletnim Bolesławem V, zwanym później Wstydliwym.

„Oto zapewne na początku 1233 roku zwabił go wraz z matką na spotkanie Konrad Mazowiecki. Korzystał i tu z niewyrafinowanych metod przekonywania przeciwników politycznych. Według bulli Grzegorza IX oświetlającej ten epizod wewnętrznych stosunków polskich, Konrad ograbił bratową i własnoręcznie ją pobił. Osadził Grzymisławę z Bolesławem najpierw w Czersku, a potem przeniósł swoich więźniów do położonego w rozlewiskach Wisły Sieciechowa” (Poczet Królów i Książąt Polskich).

Najbardziej znaną mieszkanką czerskiego zamku była niewątpliwie Bona Sforza, która po śmierci męża Zygmunta I Starego osiadła tu wraz z córkami. Urodzajna i malownicza okolica tak przypadła jej do gustu, że pozostała w Czersku przez kolejne 8 lat, aż do wyjazdu z Polski w 1556 roku. Podobno popularne w regionie sadownictwo sięga czasów królowej Bony.

Założenie zamkowe zbudowano na planie dziewięciokąta. Fundamenty wysokich niegdyś na 8 metrów murów ułożono z kamienia, partie górne zbudowano z cegły. Na dziedzińcu odkryto ślady dwóch murowanych budynków, zaś w samym jego centrum pozostałości kościoła pod wezwaniem św. Pawła. Do zamku prowadzi most ceglany, który w XVIII więku zastąpił wcześniejszą drewnianą konstrukcję.

Do dziś z zamku zachowały się 3 wieże, 2 okragłe i jedna czworoboczna. Ta ostatnia, wznosząca się na wysokość 22 metrów, zwana wieżą Bramną składała się z 5 kondygnacji, połączonych klatką schodową, z których część stanowiła pomieszczenia mieszkalne. Pozostałe dwie okragłe wieże, to odpowiednio wieża Południowa i wieża Zachodnia. Pierwsza z nich była najwyższym tego typu obiektem na zamku, licząc sobie po przebudowie w XVI wieku aż 24 metry. Znajdowało sie tu tylko jedno pomieszczenie, a dno ulokowanej w obrębie murów wieży wyłożono głazami. Podkop w takich warunkach był więc niemożliwy. Nie bez powodu Wieża Południowa jest nazywana Więzienną. Kto wie, może to właśnie tutaj Konrad Mazowiecki więził Bolesława Wstydliwego wraz z jego matką Grzymisławą.  

Obszerny dziedzinieć, podobnie jak wieża Południowa i Bramna są udostępnione do zwiedzania. Na ich szczycie znajdują tarasy widokowe. Czersk zachwyca o każdej porze roku, co mam nadzieję udało mi się uchwycić na zdjęciach.

Czersk znajduje się około 40 km od Warszawy, podążając drogą numer 724 w kierunku Góry Kalwarii.

Zimowy widok na zamek w Czersku

Czworoboczna wieża Bramna

Wieża Więzienna

Wejście do zamku przez most

Widok z wieży Więziennej

Widok na wieżę Zachodnią

Pradolina Wisły w tle

Łęczyca

Jeśli słyszeliście o Borucie, to na pewno nie trzeba wam przedstawiać Łęczycy. Diabeł ten mieszkał bowiem w podziemiach łęczyckiego zamku.

Ikonografia ukazuje Borutę jako typowego szlachcica z wąsem. Ogon i rogi skrywa pod strojem. Jego prawdziwą naturę zdradzają jednak racice zamiast nóg. Pamiętam Borutę z czasów dzieciństwa ponieważ jedną z moich ulubionych książek był zbiór opowieści o tym arcyciekawym hulace i awanturniku.

„Imię to było niegdyś bardzo znane i niejeden szlachcic łęczycki, Piskorzem, od tłustych i popularnych tu ryb nazywany, gdy chciał dogryźć sąsiadowi, przeklinał: „Żeby go Boruta zdusił, albo łeb ukręcił!” a diabeł, który chętnie takie złorzeczenia słuchał, dopełniał nieraz życzenia” (Kazimierz Władysław Wóycicki, „Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi”, 1837 r.)

Dziś w łęczyckim zamku mieści się muzeum, które posiada największą „diabelską” kolekcję muzealną w Polsce. Ponad 400 eksponatów! Choć na zamku mieszkali i gościli Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, Kazimierz Jagiellończyk, Zygmunt III Waza, to jego najbardziej znanym mieszkańcem nadal pozostaje Boruta.

„Czart ten, niesłychanie sprytny przebiegły, potrafi w zależności od działalności, miejsca i sytuacji, w której przyszło mu działać – przybierać różne postaci. Jako „szlachcic” w kontuszu i z szablą przy boku spaceruje po zamkowym dziedzińcu. W postaci „sowy” pilnuje lochów w zamku i skarbów w nich zgromadzonych. Jako ptak z ogromnymi skrzydłami widywany bywa na podłęczyckich łąkach, a ludzie mówią wtedy o nim: „błotny”. Jako Boruta „topielec”, przyjmuje kształt wielkiej ryby z rogami i pojawia się w wodach Bzury. Boruta „czarny” z ogonem i widłami krąży w pobliżu romańskiej kolegiaty w Tumie. W tumanie kurzu na polnych drogach tańczy Boruta „wietrny”, zaś Boruta „bartnik” podkrada pszczelarzom miód z uli. Boruta „młynarz” mieli mąkę w opuszczonym młynie, zaś Boruta „koń” galopuje nocami po polach” – informuje przewodnik po wystawie „Diabeł Boruta we współczesnych rzeźbach i legendach”.

Łęczyca słynie jednak nie tylko z mieszkającego w zamku i grasującego w okolicy diabła Boruty. Miasto to bowiem przez kolejne wieki od swego powstania, odgrywało ważną rolę w życiu politycznym średniowiecznej Polski. Już żyjący w XII wieku Gall Anonim określa Łęczycę mianem jednej ze stolic ówczesnego Królestwa Polskiego.

Początki Łęczycy związane są z drewniano-ziemnym grodem, którego najstarsze fazy osadnicze archeolodzy określili na VI-VII wiek. Ulokowany na ważnym szlaku handlowym łączącym Mazowsze z Wielkopolską, strzegł dogodnej przeprawy przez dolinę Bzury. Pozostałości grodziska, znajdujące się zaledwie kilkaset metrów od romańskiej kolegiaty w Tumie, nadal są widoczne w wiejskim krajobrazie. 

Na dziedzińcu grodu, otoczonego pierścieniem wałów, odsłonięto studnie i ślady domostw oraz skarb monet i ozdób z X stulecia. Zabytki odkryte w trakcie badań archeologicznych są przechowywane w Muzeum Zamkowym w Łęczycy. Grodzisko znane jest pod nazwą Szwedzkiej Góry. 

W XII i XIII wieku gród tracił swe znaczenie, a punkt ciężkości przeniósł się do rozwijającej się na zachód od Szwedzkeij Góry osady targowej, dzisiejszej Łęczycy. Ceglany zamek, który został odrestaurowany i w którym obecnie mieści się muzeum, powstał tu z inicjatywy Kazimierza Wielkiego w drugiej połowie XIV w.

Wiecie, że po słynnej bitwie pod Grunwaldem w Łęczycy przetrzymywano jeńców krzyżackich i uczestniczących w walkach gości zakonu, którzy czekali na wykupienie z niewoli?

Łęczyca znajduje się około 160 km na zachód od Warszawy. Dojazd zajmuje zaledwie 1,5 h podążając autostradą A2 w kierunku Poznania.

Rynek w Łęczycy

Zamek w Łęczycy

Tum pod Łęczycą

Pośród pachnących wiosną, wiejskich krajobrazów, wznosi się perła architektury romańskiej. Trójnawową bazylikę wzniesiono z kamienia polnego, piaskowca oraz kostki granitowej. Wybudowana w latach 1141-1161 Archikolegiata NMP i św. Aleksego jest największym zachowanym romańskim kościołem na terenie Polski.

Łęczycki Boruta zawędrował także do Tumu, gdzie na ścianach wieży zostawił ślady swych pazurów. Dając ujście swojej diabelskiej naturze, chciał bowiem zapobiec budowie kościoła i mocując się z wieżami, próbował je obalić.

Dwie potężne czworoboczne wieże, które widać już z oddali, nadają kolegiacie obronnego charakteru. Kościół przypomina zamek.

Pod podłogą budynku skrywają się ślady starszej, jednonawowej konstrukcji. W ciągu wieków kolegiata zmieniała swój wygląd. Z biegiem czasu do romańskich elementów dodatno gotyckie ostrołukowe arkady i sklepienie krzyżowo-żebrowe. Na ścianach pojawiły się późnogotyckie i późnorenesansowe freski. Romański portal wejściowy z centralną płaskorzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem i aniołów przysłoniła z kolei renesansowa kruchta. Sklepienie absydy zachowało resztki barwnej polichromii, ukazującej Chrystusa Pantokratora, po którego bokach stoją Maria i św. Jan, zaś poniżej namalowano apostołów.

Tumska kolegiata była po katedralnej drugą najważniejszą siedzibą kapituły archidiecezji gnieźnieńskiej. Tu odbywały się synody prowincjonalne, zwane od nazwy pobliskiego miasta łęczyckimi. Do czasów ostatniego, który zwołano w 1547, w Tumie odbyło się ponad 20 takich wydarzeń.

Tum znajduje się około 160 km na zachód od Warszawy. Dojazd zajmuje zaledwie 1,5 h podążając autostradą A2 w kierunku Poznania.

Czerwińsk nad Wisłą

To niewielkie miasteczko pomiędzy Wyszogrodem i Nowym Dworem Mazowieckim, spoglądające sennie w kierunku Wisły, kryje perłę romańskiej architektury na Mazowszu.

Potężne wieże trójnawowej bazyliki, zbudowanej z graniowych kwadr, do złudzenia przypominają te z tumskiej kolegiaty. Czerwińska świątynia na pierwszy rzut oka bardziej kojarzy się z zamkiem niż typowym kościołem. Miejsce jego lokacji w żaden sposób nie jest przypadkowe. Wzgórze, na którym wzniesiono obiekt miało wybitnie strategiczny charakter. Roztaczał się z niego doskonały widok na rzekę, będącą w średniowieczu naturalną autostradą. Ponadto Czerwińsk leżał na ważnym szlaku handlowym pomiędzy Pomorzem i Mazowszem. Nie bez kozery biskup płocki, Aleksander z Malonne tu właśnie osadził w drugiej połowie XII wieku kanoników regularnych. Kompleks klasztorny wraz z przyległą osadą stanowił obronny ośrodek władzy biskupiej oraz świeckiej. Tu właśnie Władysław Jagiełło wraz z wosjkiem przeprawiał się przez Wisłę po moście łyżwowym, zbudowanym przez mistrza Jarosława. O tym wydarzeniu opowiadają „Roczniki” Jana Długosza.

„[…] zwinąwszy obóz we wsi Kozłów, przybył nad Wisłę powyżej klasztoru w Czerwińsku na miejsce, gdzie został ustawiony most na łodziach, który polecono sporządzić pod Kozienicami. W tym samym dniu król przekroczył most i rzekę, a za nim podążyło całe wojsko królewskie według obmyślanego porządku, wraz z ciężarem bombard i zaopatrzenia oraz innym obciążeniem” (Jan Długosz, „Roczniki”).

Pierwsze wzmianki pisane na temat isnienia klasztoru kanoników regularnych w Czerwińsku pochodzą z 1155 roku. Pojawiają się w bulli protekcyjnej papieża Hadriana V. Objął on na prośbę przeora Gwidona opiekę nad klasztorem wraz otaczającymi go dobrami.

Jak wszystkie tego typu obiekty również i Bazylika mniejsza Zwiastowania Najświętszej Marii Panny była wielokrotnie przebudowywana na przestrzeni wieków. Choć romańskie elementy są nadal dobrze widoczne zarówno w bryle obiektu, jak i w dekoracji, gotyk i barok zatarły nieco jego oryginalny charakter.

Gotyk przyniósł światyni nową fasadę. Zaś w XVII wieku wnętrze kościoła wziął w posiadanie barok. Romańskie kolumny i filary ukryto pod warstwą cegieł i tynku, a misternie rzeźbiony portal wejściowy uległ częściowemu zniszczeniu w skutek budowy kruchty.

Pod barokowym tynkiem kryją się średniowieczne malowidła. Jedno z nich, pochodzące z połowy XIII wieku przedstawia Sąd Ostateczny. Jego zachowane fragmenty można zobaczyć na południowej ściane kościoła, gdzie zostały przeniesione 60 lat temu.

W ołtarzu głównym znajduje się XVII-wieczny obraz Matki Boskiej Czerwińskiej, nazywanej też Królową Mazowsza. Twórca obrazu wzorował się na podobiznie Matki Bożej Śnieżnej z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore. Dzieło autorstwa Łukasza z Łowicza zostało uznane przez władze kościelne za cudowne już w 1648 roku. Zaledwie rok wcześniej król Władysław IV modlił się w czerwińskiej bazylice o powrót do zdrowia. O spełnieniu jego prośby ma świadczyć pozostawione wotum dziękczynne „Bliski śmierci – zdrowie otrzymał”

Z przykościelnego tarasu i spływających w dół wzgórza ogrodów roztacza się malownicza panorama Wisły.

Czerwińsk znajduje się 65 km na północny-zachód od Warszawy, podążając kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego. Jest w połowie drogi między Warszawą i Płockiem.

Pozostałości romańskiej bryły bazyliki

Pozostałości romańskiego portalu

Łowicz

Po raz pierwszy byłam w Łowiczu jako nastolatka, czyli jakieś 25 lat temu. Nie zapamiętałam zbyt wiele ze szkolnej wycieczki. W tym roku w kwietniu odwiedziliśmy Łowicz po raz drugi. Miasto oczarowało nas swoją czworoboczną starówką, zabytkowymi budynkami, z których nastarsze liczą sobie nawet 300 lat, klasycystycznym ratuszem oraz fenomenalnym muzeum etnograficznym, pełnym kolorowych łowickich strojów, ludowych wycinanek, rzeźb i przedmiotów codziennego użytku.

Pierwsze wzmianki o Łowiczu pochodzą z bulli papieża Innocentego II. Dokument datowany na 1136 rok to dobrze nam znana bulla gnieźnieńska, która znosi zwierzchność Kościoła magdeburskiego nad polskim.

(…) I dlatego czcigodny bracie Jakubie, łaskawie przychylając się do twoich skarg, kościół Gnieźnieński, na czele którego za sprawą Boga stoisz, mocą przywileju Stolicy apostolskiej umacniamy, stanowiąc by jakiekolwiek nieruchomości i dobra rzeczony kościół kanonicznie posiada lub w przyszłości we właściwy sposób będzie mógł posiąść, służyły tobie i twoim następcom trwałe i nieuszczuplone. Na potwierdzenie czego przywieszamy odciśnięte nasze własne imiona. (…)

Wśród dóbr, do których prawa nabyło arcybiskupstwo gnieźnieńskie, bulla wymienia również Łowicz, który występuję jako Loviche. W 1298 książę płocki Bolesław II nadał arcybiskupstwu gnieźnieńskiemu przywilej menniczy. W dokumencie tym Łowicz pojawia się już jako miasto, czyli oppidum.

Historia ziemi łowickiej sięga jednak znacznie głębiej w przeszłość. Kilka lat temu w trakcie budowy autostrady A2 między Strykowem i Konotopą, archeolodzy natrafili na rozległą osadę kultury trzcinieckiej sprzed 3500 lat temu, która okazała się kopalnią wiedzy nie tylko o regionie, ale i samej jednostce kulturowej. Daty radiowęglowe wskazują, że stanowisko było użytkowane w latach 1530 – 1210 p.n.e. Wśród odkrytych zabytków na uwagę zasługują przede wszystkim 2 kamienne buławy, które zapewne oprawiano w drzewce. Ślady odkryte na ściankach naczyń, wskazują, że przetapiano tu brąz oraz importowano sól z południa Polski. Z kolei odsłonięty grób, przykryty naziemnym kopcem o średnicy 5 metrów, noszący ślady wielokrotnego użytkowania, ukazuje praktyki grzebalne ludności. Pochowano w nim kilkanaście osób w różnym wieku, od dzieci po dorosłych.

Muzeum mieszczące się w barokowym budynku z przełomu XVII/XVIII wieku, w którym niegdyś kształcili się misjonarze, doskonale wprowadza w przeszłość miasta i regionu. Oprócz dobrze znanej kolekcji etnograficznej, wystawy prezentują również zabytki archeologiczne, w tym te pozyskane w trakcie prac wykopaliskowych na terenie dawnego województwa skierniewickiego.

Etnograficzna kolekcja muzealna wraz z prezentowanymi na zewnątrz domostwami to raj dla miłośników łowickiego folkloru. Na własne oczy zobaczycie nie tylko przepiękne pasiaste stroje ludowe, ale poznacie historię i technikę ich powstania. Tkaniny, barwne chusty, biżuteria, hafty, wycinanki, zabawki, meble, ceramika, przedmioty obrzędowe i te związane ze sferą duchową, wszystko to prezentuje łowickie muzeum.

Na terenie muzeum mieści się również bogato polichromowana kaplica pod wezwaniem św. Karola Boromeusza. Ściany i sklepienie zdobią freski autorstwa Michała Anioła Palloniego, o których mówi się, że to „najpiękniejsze na północ od Alp freski barokowe”.

Ruiny zamku prymasowskiego, z którego zachował się jedynie fragment gotyckich murów, przypominają, że Łowicz był jedym z najważniejszych majątków arybiskupstwa gnieźnieńskiego. Jeśli wierzyć relacji Janka z Czarnkowa, usytuowany nad brzegiem Bzury drewniano-ziemny gród warowny przekształcono w 1355 roku w murowany zamek. Dokonał tego arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria ze Skotnik.  

„Był to mąż bardzo szczęśliwy, we wszystkim działający z pożytkiem, wielki w radzie i bardzo hojny” (Kronika, Janko z Czarnkowa).

To właśnie w czasach Jarosława Bogorii ze Skotnik kasztelania łowicka wkroczyła w czas swojego największego rozkwitu. Miasto wraz z okolicznymi wioskami było największym kompleksem majątkowym, należącym do Kościoła ówczesnej Polski. Sam zaś arcybiskup Jarosław postrzegany był jako druga osoba zaraz po królu. Łowicz obok Skierniewic był jedną z jego ulubionych stałych siedzib.

A wiecie, że wznosząca się na łowickim rynku Bazylika Katedralna jest nazywana „Małym Wawelem”, ponieważ pochowano w niej 12 arcybiskupów gnieźnieńskich? Najbardziej rozpoznawalnym elementem budynku są niewątpliwie jej 50 metrowe wieże. Oryginalnie gotycka kolegiata, dziś prezentuje barok w pełnej krasie.

Łowicz znajduje się 85 km na zachód od Warszawy. Podążając autostradą A2 w kierunku Poznania, dojazd zajmuje niecałe 1,5 h. 

Nowy Rynek w Łowiczu

Widok ze Starego Rynku na Bazylikę Katedralną w Łowiczu

Polichromowana kaplica pod wezwaniem św. Karola Boromeusza w Muzeum w Łowiczu

Strój łowicki ze zbiorów Muzeum w Łowiczu

Zabytki archeologiczne w Muzeum w Łowiczu

Skansen w Maurzycach

Nie ma lepszego miejsca na poznanie świata łowickiej wsi niż skansen w Maurzycach. Łowicki Park Etnograficzny posiada bowiem aż 40 autentycznych zabytków architektury ludowej z terenów dawnego Księstwa Łowickiego, czyli dzisiejszego powiatu łowickiego i skierniewickiego.

Niebieskie, białe, a niekiedy i zdobione charakterystycznymi motywami łowickie domostwa, pochodzą z XIX i początków XX wieku. Ich wnętrzą są równie interesujące. Wypełniające izby pięknie zdobione meble, kipiące kolorami tkaniny, zwisające z sufitu ręcznie wykonane pająki, wycinanki, malowane okiennice i pachnące ziołami kuchnie. Niektóre z izb dedykowane są ludowym artystom, jak choćby poetce i hafciarce Bronisławie Skwarnej z Chąśna.

Chałupy pokazują jak wyglądał charakterystyczny w XIX wieku podział wnętrza na izbę świąteczną i roboczą wraz komorami bocznymi. Piec do wypieku chleba, krosna, studnie, przedmioty gospodarskie pokazują codzienne życie mieszkańców wsi.

Parkowe ścieżki meandrują między budynkami. Wzdłuż nich kryją się przydrożne krzyże i kapliczki. Niektóre z nich prowadzą do zagród gospodarskich, inne do warsztatów rzemieślniczych. My dotarliśmy do kuźni oraz świetnie zrekonstruowanej strażnicy. Strażnica to nic innego tylko straż pożarna, która wraz ówczesnym sprzętem pożarniczym zrobiła szczególnie duże wrażenie na Césarze, który jak większość małych chłopców chciał w dzieciństwie zostać strażakiem.

Układ przestrzenny skansenu nie jest przypadkowy. Chałupy wraz z zagrodami pokazują dwa warianty historycznej zabudowy. Pierwszym z nich jest XIX-wieczna stara wieś, czyli owalnica z centralnym placem wioskowym. Druga zaś to pouwłaszczeniowa ulicówka, zwana nową wsią.

Mnie oczarował drewniany, jednonawowy kościół z XVIII wieku, który przeniesiono do Maurzyc z Wysokienic. Ufundował go w 1758 roku arcybiskup gnieźnieński Adam Komorowski. Jego oryginalne barokowe wnętrze przypomniało mi inną drewnianą świątynię, a  mianowicie XVII-wieczny modrzewiowy kościół w Gąsawie w pobliżu Biskupina.

Maurzyce znajdują się 95 km na zachód od Warszawy i zaledwie 7 km od Łowicza. Dojazd zajmuje poniżej 1,5 h, podążając autostradą A2 w kierunku Poznania.

Kazimierz Dolny

Do Kazimierza Dolnego wybraliśmy się w ostatni dzień marca bieżącego roku. Moje 39 urodziny spędzałam w mieście, które robi wrażenie nawet w pochmurny wczesnowiosenny dzień.

Od końca XIII ze wzgórza spogląda na miasto kamienna baszta. Roztacza się z niego doskonała panorama doliny Wisły. To bowiem właśnie rzece zawdzięcza Kazimierz Dolny swój rozkwit. Miasto bogaciło się dzięki żegludze wiślanej, handlowi oraz cłom. Tu również znajdowała się w średniowieczu dogodna przeprawa przez rzekę, za którą pobierano opłaty.

Największą fortunę zbił Kazimierz Dolny na spławianiu zboża do Gdańska. Ulokowane na nadwiślańskim brzegu kazimierskie spichlerze, których doliczono się 60, świadczą, że w XVI i XVII wieku miasto było jednym z najważniejszych ośrodków handlu zbożem ówczesnej Polski.

O bogactwie miasta świadczą zachowane do dziś kamienice, należące do jego najbardziej majętnych mieszkańców. Do najpiękniejszch należą renesansowe kamienice Przybyłów. Moją ulubioną jest budynek wybudowany w 1635 roku przez kupca Bartłomieja Celeja, ulokowany tuż za kazimierzowskim rynkiem. Z nisz misternej attyki spoglądają na nas naturalnej wielkości figury św. Jana Chrzciciela, Chrystusa Zbawiciela, Matki Boskiej i św. Bartłomieja.

Nazwę osadzie zwanej niegdyś „Wietrzną Górą” nadały norbertanki, którym w XII wieku król Kazimierz Sprawiedliwy podarował te ziemie. Siostry zaś w ramach podziękowania nazwały ją „Kazimierz”.  

W średniowieczu przebiegał przez Kazimierz Dolny ważny szlak handlowy, który łączył Śląsk i Pomorze z Rusią. Nic więc dziwnego, że  już w XIV wieku Kazimierz Wielki nadał osadzie prawa miejskie i ufundował górujący nad miastem zamek, który dziś jest udostępniony zwiedzającym.

Mały Rynek i ulica Lubelska opowiadają żydowską historię miasta. Tu bowiem znajdowała się dzielnica żydowska zwana Na Tyłach. Żydzi pojawili się w Kazimierzu Dolnym już w XIII/XIV stuleciu. Parali się handlem i rzemiosłem. Majątki bogatych kupców żydowskich również wyrosły na handlu zbożem.

Na poczatku XVII wieku drewnianą synagogę z poprzedniego stulecia zastąpiła murowana. Do rozkwitu gminy żydowskiej przyczynił się dekret króla Jana III Sobieskiego. Wydany w 1676 dokument nadawał mieszkającym w Kazimierzu Dolnym Żydom szerokie uprawnienia, podobne do tych, które posiadali pozostali kazimierscy mieszczanie. Miasto, a wraz z nim i gmina żydowska ucierpiały bowiem znacznie wskutek wojen w drugiej połowie XVII wieku.

 „Chcąc miasto […] do dawnej przywrócić perfekcyi zezwala m.in. niewiernym Żydom […] dać wolność i pozwolić […] szynki, handle i przekupieństwa wszelakie […] prowadzić […] piwa i miody robić, browary swoje budować […] [oraz] wszystkich wolności miejskich i jakie nadto w okolicznych miastach koronnych mają Żydzi zażywać. A nadto pozwalamy im też w rynku tego miasta place i budynki kupować, stare poprawiać i na pustych się fundować” (Kubicki R., Wijaczka J., „Żydzi w Janowcu i Kazimierzu Dolnym w XVI-XVIII wieku”).

Dziś w pobliżu synagogi można skosztować kuchni polsko-żydowskiej. Właśnie tu, w restauracji Bajgiel zjedliśmy mój urodzinowy obiad. Polecamy!

Historia regionu, w którym leży Kazimierz Dolny, sięga jednak znaczniej głębiej w przeszłość niż czasy średniowiecza. Tu bowiem znajduje się Trzciniec, stanowisko eponimiczne, od którego wzięła swą nazwę kultura trzciniecka. Na początku XX wieku odkryto tam bowiem materiały archeologiczne, które sprawiły, że Włodzimerz Antoniewicz wydzielił nową jednostkę kulturową, datowaną na 1700-1100 r. p.n.e. Termin kultura trzciniecka na dobre zagościł w literaturze przedmiotu dopiero w 1930 roku za sprawą Józefa Kostrzewskiego. Pięć lat później w niedalekim Dratowie odkryto przypadkowo w trakcie prac ziemnych bogaty zespół ozdób trzcinieckich. Skarb z Dratowa jest przechowywany przez Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie.

Na stanowisku archeologicznym w Klementowicach odkryto ślady wielosezonowogo obozowiska łowieckiego ze schyłku plejstocenu. Liczne zabytki krzemienne i kamienne, kości zwierzęce, barwniki mineralne, pozyskano w trakcie badań archeologicznych prowadzonych w latach 1981-1982 oraz 2007-2011. Dzięki nim archeolodzy ustalili, że 15 tys. lat temu paloeolityczni łowcy i zbieracze przemierzali ten rejon współczesnej Polski. Płaskowyż Nałęczowski jest ich zdaniem najdalej na północny-wschód wysuniętym punktem osadnictwa kultury magdaleńskiej.

Doskonałym miejscem aby dowiedzieć się nieco więcej o przeszłości regionu, w którym znajduje się Kazimierz Dolny, jest wizyta w Grodzisku Żmijowiska, będącym oddziałem Muzeum Nadwiślańskiego.

Kazimierz Dolny znajduje się 145 km, na południowy-wschód od Warszawy. Dojazd zajmuje około 2,5 h.

Rynek w Kazimierzu Dolnym

Panorama miasta

XVII-wieczne Sanktuarium Matki Bożej Kazimierskiej

Synagoga w Kazimierzu Dolnym

Renesansowe kamienice Przybyłów

XVII-wieczna kamienica bogatego kupca Bartłomieja Celeja

Kamienna baszta z końca XIII wieku strzegąca przeprawy przez Wisłę u podnóża wzgórza

Ruiny zamku z czasów Kazimierza Wielkiego

Dziedziniec zamku

Wąwóz Korzeniowy Dół w Kazimierzu Dolnym

Konstancin-Jeziorna

Konstancin pojawił się na mapie w 1897 roku. Witold hrabia Skórzewski, właściciel Dworu w Oborach wydzielił ze swych gruntów letnisko, które nazwał na cześć swojej matki Konstancji. Już na samym początku swojego istnienia, Konstancin upodobali sobie artyści i postacie ówczesnej sceny politycznej. 

Ze swojej ławki tuż przy tężni spogląda na nas zadumany Stefan Żeromski. Pisarz wraz z rodziną był jednym z najsławniejszych mieszkańców Konstancina. W 1920 roku kupił willę „Świt”, w której aż do swej śmierci w 2001 roku mieszkała jego córka, Monika Żeromska. 

Na długo zanim Potuliccy postanowili założyć modne podwarszawskie letnisko, wzorowane na innych tego typu miejscowościach w Europie, obszar ten był zamieszkany już co najmniej 2000 lat wcześniej. W trakcie badań poprzedzających budowę przedszkola w Oborach, archeolodzy odsłonili kilka jam gospodarczych, dwie konstrukcje mieszkalne i około 3000 fragmentów ceramiki. Do najciekawszych zabytków należy niewątpliwie pierścień brązowy z taśmy z ozdobnymi żłobieniami. Ślady osadnictwa odkryte na stanowisku pochodzą z okresu wczesnorzymskiego (I wiek p.n.e. – I wiek n.e) oraz ze średniowiecza (XIV w.). Na ślady archeologiczne z okresu wczesnorzymskiego natrafiono również w pobliskiej wsi Dębówka, gdzie odkryto cmentarzysko.

W średniowieczu do osadnictwa w tym rejonie Mazowsza zachęcał handel, rozwijający się wzdłuż Wisły, która była głównym szlakiem handlowym dawnej Polski. Wzdłuż niego powstawały warowne grody, jak choćby Czersk oraz osady lokowane w miejscach dogodnych przepraw, czego dobrym przykładem może być leżący w gminie Konstancin-Jeziorna, Cieciszew. O szerokich kontaktach handlowych może świadczyć fakt, że w Cieciszewie znaleziono dihramy arabskie z kalifatu bagdadzkiego, datowane na połowę X wieku.

Wiecie, że na papierze produkowanym w Fabryce Papieru w Jeziornie (dziś odrestaurowane modne centrum handlowe, zwane Stara Papiernia) zapisano Konstytucję 3 maja? Do powstania papiernii, którą wybudowano w 1775 roku przyczynił się król Stanisław August Poniatowski, który wyłożył na nią fundusze. Na papierze z Jeziorny powstawały również liczne rozporządzenia królewskie.

Dziś Konstancin-Jeziorna zachęca do odwiedzin tężnią solankową, Parkiem Zdrojowym i zabytkowymi willami z XIX i początków XX wieku. Równie dużo atrakcji oferują okoliczne miejscowości. Zaledwie 5 km na południe od Konstancina na wiślanej niegdyś skarpie w Słomczynie wznosi się barokowy kościół pod wezwaniem św. Zygmunta. Wybudowany go w 1725. Kościół góruje nad pochodzącym z tego samego okresu cmentarzem, gdzie pochowana jest większość mojej rodziny. Głównym obiektem cmentarza jest neogotycka kaplica grobowa hrabiów Grzymała-Potulickich i Mielżyńskich, ostatnich właścicieli dóbr ziemskich Obory.

A wiecie, że nadwiślańskie tereny gminy Konstancin-Jeziorna należą do mikroregionu etnograficznego zwanego Urzeczem, lub potocznie Łurzycem, którego nazwa wywodzi się najprawdopodobniej od określeń związanych z geograficzną lokalizacją regionu, jak np. „u rzyki” w pobliżu rzeki, czy też „ługi”  co oznacza bagniste obszary nadrzeczne? O płynącej tu niegdyś Wiśle przypominają nam malownicze starorzecza, jak choćby te w Habdzinie i Cieciszewie, podmokłe Łęgi Oborskie oraz wysadzane wierzbami groble, którymi ludność zabezpieczała pola przed wylewami rzeki. Historia wałów przeciwpowodziowych w pobliskich Gassach, które dziś są doskonałym miejscem na piesze i rowerowe wycieczki sięga pierwszych dekad XIX wieku.

Konstancin znajduje się zaledwie 20 km na południe od Warszawy. Dojazd samochodem zajmuje nieco ponad 0,5 h.

Dwór Potulickich w Oborach

Dawna Fabryka Papieru w Jeziornie. Dziś centrum handlowe „Stara Papiernia”

Park Zdrojowy w Konstancinie

Stefan Żeromski w Parku Zdrojowym

Tężnia w Parku Zdrojowym

Konstancińskie wille z końca XIX i początu XX wieku

XVIII-wieczny, barokowy kościół w Słomczynie

XIX-wieczne, neogotyckie Mauzoleum hrabiów Potulickich i Mielżyńskich na cmentarzu w Słomczynie

Przydrożna XIX-wieczna kapliczka w Cieciszewie

Typowy krajobraz nadwiślańskiego Urzecza w rejonie Habdzina i Łęgu

Dawne zabudowania gospodarcze w Czernidłach

Tradycyjne stroje mieszkanek nadwiślańskiego Urzecza

Wilanów

Po zachwycającym swą różnorodną architekturą (od dworskiej przez neogotyk, po secesję i modernizm) Konstancinie, czas zatrzymać się na chwilę w Wilanowie, podwarszawskim Wersalu. Zapraszam was zatem na kolejną wycieczkę, tym razem z nutą romantyzmu.

Wilanów to ostatni punkt na trakcie królewskim, który zaczyna się przy Placu Zamkowym i podąża na południe, mijając Ujazdów i zachwycające swym pałacem Na Wodzie Łazienki.

Król Jan III Sobieski tak upodobał sobie Wilanów, że postanowił wznieść w nim swą letnią rezydencję. Kompleks pałacowo-parkowy według projektu Augustyna Locciego Młodszego powstawał w latach 1677-1696.

Zmieniający się na przestrzeni kolejnych wieków właściciele Wilanowa (Sieniawsccy. Lubomirscy, Czartoryscy, Potoccy, a w końcu Braniccy) modyfikowali również jego architekturę i stylistykę. W XVIII wieku powstały nawiązujące do poprzedniej epoki boczne skrzydła, zaprojektowane przez Giovanniego Spazzia. Zaś u schyłku XVIII wieku wzniesiono wokół dziedzińca klasycystyczne budynki, Kuchnię, Łazienkę oraz Wartownię. W połowie XIX wieku pałacowi dodano elementy neorenesansowe.

Stylistyka elementów dekorujących elewacje pałacu przenoszą nas w świat antyczny. Postacie bóstw i mitycznych bohaterów spoglądają na nas z płaskorzeźb i medalionów. Wnętrza zachwycają pełnym przepychu wyposażeniem i zbiorami zgromadzonymi przez dawnych właścicieli.

W średniowieczu miejscowość, którą później tak bardzo upodobał sobie król Jan II Sobieski, znana była jako Milanów. Pierwsze pisane wzmianki o jej istnieniu pochodzą z XIII wieku, kiedy osiedlili się tu benedyktyni z Płocka. Ci z kolei przekazali w XIV wieku swe dobra księciu mazowieckiemu Trojdenowi. Od tego czasu osada prężnie się rozwijała. W XV wieku dobra milanowskie obejmowały pobliskie miejscowości, w tym Powsinek, Zawady, Narty, Okrzyszyn i Kępę.

  • Więcej na temat najstarszych dziejów Wilanowa przeczytacie na jego oficjalnej stronie w artykule Historia Wilanowa

Wilanowski park rozciąga się na obszarze ponad 40 hektarów. Mieszają się w nim rozmaite style. Subtelny i wyszukany barokowy ogród, pełen geometrycznych aranżacji i rzeźb, zmienia się w neorenesansowy Ogród Różany. Uwielbienie właścicieli Wilanowa do czasów antycznych widać w Gaju Akademosa, nawiązującym do Akademii Platońskiej. Ta część wilanowskiego parku miała w zamyśle skłaniać do refleksji i filozoficznych przemyśleń. Wejścia do Gaju strzegą pomniki Jana Kochanowskiego i Franciszka Karpińskiego, zaś dziedziniec otaczają posągi kanefor, figur kobiecych z umieszczonymi na głowach koszami pełnymi kwiatów i owoców. Dalej rozciągają się malownicze parki krajobrazowe w stylu angielskim, z ceglanymi mostkami, pompownią przypominającą gotycki zamek, altaną chińską i dawnymi zabudowaniami folwarku.

Wilanów znajduje się zaledwie 10 km od centrum Warszawy.

Ogród w Wilanowie

XIX-wiecznem, neogotyckie Mauzoleum Potockich w Wilanowie

Kościół św. Anny w Wilanowie, ufundowany w XVIII w. przez Augusta Czartoryskiego, przebudowany w XIX w.

Żelazowa Wola

W niepozornej oficynie dworu Skarbków przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych kompozytorów w historii – Fryderyk Chopin. Tu jego matka Tekla Justyna Krzyżanowska, daleka krewna właścicieli majątku zajmowała się ich domem, zaś ojciec, pochodzącyz Francji Mikołaj Chopin, pracował jako nauczyciel ich dzieci.

„[…] był to nieduży budynek murowany, o wysokim, stromym dachu, z dużymi oknami o drobnych szybach, z dwiema facjatkami w dachu, bez ganeczków. Wewnątrz siedem niedużych izb, wapnem bielonych, z pułapem drewnianym z grubych belek sosnowych. Nie we wszystkich izbach były podłogi drewniane. Sień była brukowana, izba kuchenna miała polepę z gliny bitej, inne zaś były cegłą na płask wykładane” – tak opisywał dwór Skarbków, związany z Żelazową Wolą, Kazimierz Hugo-Bader (1887-1949), jeden z pomysłodawców stworzenia w tym miejscu muzeum chopinowskiego.  

Chopinowie przenieśli się na stałe do Warszawy kiedy ich syn Fryderyk miał zaledwie kilka miesięcy. Do Żelazowej Woli wracał jednak jako młody chłopak, spędzając tu wakacje. Sielskie krajobrazy otaczające miejscowość, leżącą tuż na granicy Puszczy Kampinowskiej i dosłownie rzut beretem od znanej z bogatego folkloru ziemi łowickiej, mogły być inspiracją dla artysty, który fascynował się muzyką ludową. Fryderyk jeździł też chętnie do pobliskiego Brochowa, gdzie jego rodzice wzięli ślub, a on sam został ochrzczony.

Dom Urodzenia Fryderyka Chopina znajduje się w klasycystycznej oficynie dworskiej, udostępnionej zwiedzającym. Tu właśnie mieści się muzeum poświęcone wybitnemu kompozytorowi, gdzie możemy zobaczyć rodzinne portrety, meble, instrumenty muzyczne, które towarzyszyły Fryderykowi od najmłodszych lat. Jego rodzina była bowiem bardzo muzykalna.

Dworek wraz z oficyną otacza malowniczy park, gdzie warto zatrzymać się na chwilę i posłuchać emitowanej z głośników muzyki.

Żelazowa Wola znajduje się około 60 km na zachód od Warszawy. Dojazd samochodem zajmuje mniej niż 1 h.

Park otaczający dworską oficynę w Żelazowej Woli

Sielskie krajobrazy wokół Żelazowej Woli

Nieborów i Arkadia

Nieborów i Arkadia to kraina gdzie krajobraz kulturowy wydaje się przeniesionym z kart zafascynowanej antykiem literatury, tchnąc jednocześnie filozoficzną refleksją w duchu oświecenia i romantyzmu. Być może dlatego majątek Radziwiłłów tak bardzo upodobali sobie ówcześni politycy, artyści, myśliciele, a nawet głowy państw. Bywał tu Julian Ursyn Niemcewicz i król Stanisław August Poniatowski. Majątek Radziwiłłów jawił się gościom jako oświeceniowa oaza z delikatną domieszką wczesnoromantycznego sentymentalizmu. 

Zanim w Nieborowie stanął barokowy pałac Radziwiłłów, historia mówi o drewnianym dworze zbudowanym w XIV wieku. Dwa wieki później Nieborowscy herbu Prawda wznieśli tu budynek w stylu gotycko-renesansowym, który wraz z majątkiem ziemskim kupił od nich pod koniec XVII wieku arcybiskup gnieźnieński Michał Radziejowski. Mieszkający w Łowiczu dostojnik kościelny, zlecił budowę nowego pałacu znanemu niderlandzkiemu architektowi Tylmanowi z Gameren. To on zaprojektował m.in. Pałac Krasińskich w Warszawie, Pałac Branickich w Białymstoku, czy też Pałac Lubomirskich w Lubartowie.

Na przestrzeni wieków barokowy pałac wraz z majątkiem ziemskim znajdował się w rękach rozmaitych rodów szlacheckich, Lubomirskich, Łochowskich, Ogińskich, aż wreszcie w 1774 przeszedł na własność Radziwiłłów, kiedy kupił go Michał Hieronim Radziwiłł. Radziwiłłowie mieszkali w Nieborowie aż do 1944 roku.

Gustownie urządzona biblioteka z liczącym kilka tysięcy zbiorem starodruków, imponujący rozmachem Salon Czerwony, skłaniający do refleksji Gabinet Żółty, to tylko kilka przykładów wnętrz nieborowskiego pałacu, który dziś jest oddziałem Muzeum Narodowego w Warszawie.

Wiecie, że na terenie Nowej Pomarańczarni w warszawskich Łazienkach znajduje się kolekcja roślin z nieborowskiej oranżerii?

Ciężkie, pełne przepychu wnętrza pałacu zdecydowanie odbiegają od sentymentalnego romantyzmu parku w pobliskiej Arkadii. Helena z Przeździeckich „odziedziczywszy ogromną fortunę po śmierci matki, sama wybrała sobie męża i osiągnęła swój cel, wychodząc w 1771 r. za Michała Hieronima Radziwiłła – człowieka oschłego serca, despotycznego skąpca”.* Tym bardziej dziwi, że wnętrza pałacu w stylu rokokowym i klasycystycznym kipią bogactwem… Być może to charakter męża pchnął odznaczającą się niezwykłą urodą księżną w ramiona innych mężczyzn, zaś jej walory intelektualne skłoniły do filozoficznych refleksji, skutkujących powstaniem sentymentalnej Arkadii.

Księżna Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa przeszła bowiem do historii nie tylko z powodu romansów, ale przede wszystkim jako założycielka romantycznej Arkadii pod Nieborowem.

„Arkadia pod Nieborowem była wydzielonym obszarem, na którym obowiązywały szczególne prawa, stanowiła tymczasowy świat, z własnymi, określonymi czasem i przestrzenią, swoimi regułami i porządkiem”.* 

Historia tego niezwykłego miejsca sięga końca XVIII wieku, kiedy powstał tu park w stylu angielskim, pełen obiektów inspirowanych architekturą antyku i średniowiecza. Wiele elementów architektonicznych i materiałów, których użyto do budowy budynków na terenie Arkadii, pochodzi z zamku w Łowiczu.

Arkadia pod Nieborowem odzwierciedla mityczną krainę tchnacą romantyzmem z nutą sentymentu, tęsknotą za utraconym rajem, świadomością nieuchronności ludzkiego losu.

„Kompozycja i przesłanie ogrodu zdają się obracać głównie wokół dwóch źródeł, jakimi są literatura arkadyjska i pisma Rousseau, z Nową Heloizą na czele. Zasadnicze wątki związane z mityczną Arkadią pokrywają się w pewnym stopniu z podstawowymi komponentami obrazu idealnego świata, jaki pojawia się u Rousseau. Obu wizjom wspólna jest naturalność, czystość krajobrazu nietkniętego ludzką ręką (ale także czystość i bezpośredniość uczuć), idylliczne szczęście ludzkiej wspólnoty oraz wkradająca się w nie śmierć”.* 

„Mój ogród jest ciągłą radością myśli i oczu, wypoczynkiem ducha mego” – zwykła mawiać o Arkadii Helena Radziwiłłowa. Księżna poświęciła ogrodowi 40 lat swego życia aż do swej śmierci. Przez ten czas blisko współpracowała z zatrudnionym na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego architektem, Szymonem Bogumiłem Zugiem.

„Arkadia Heleny Radziwillowej była ogrodem niezwykłym z wielu względów: wyjątkowa była wyobraźnia, erudycja i inteligencja fundatorki, stylistyczna oraz znaczeniowa wielowarstwowość jej dzieła i w końcu niezwyczajny był sam pomysł uczynienia cmentarza z parku krajobrazowego”.*

W ogrodzie pochowała Helena swe trzy przedwcześnie zmarłe córki. Arkadia miała być też miejscem jej wiecznego spoczynku. Z Grobowca Złudzeń na Polach Elizejskich, gdzie w urnach spoczywały prochy jej córek, do dziś zachowała się jedynie pokrywa antycznego sarkofagu.

Park w stylu angielskich kryje niezwykłe konstrukcje. Jedną z najciekawszych jest niewątpliwie Świątynia Diany, w której kryje się bogaty zbiór antycznych i antykizujących przedmiotów, w tym rzeźb i detali architektonicznych. Tu Helena umieściła ważne dla niej pamiątki i tomiki ulubionych poetów oraz pisarzy. Sklepienie wzniesionej w 1783 roku światyni zdobi barwny plafon przedstawiający Jutrzenkę, namalowany przez Jana Piotra Norblina. Równie zachwycający plafon, ukazujący Amora i Psyche znajduje się w Gabinecie Etruskim, gdzie ściany dekorują motywy etruskich naczyń.

Przybytek Arcykapłana zaskakuje kryjącą się pomiędzy kolumnami arkady płaskorzeźbą dłuta Gioacchino Staggiego, przedstawiającą Nadzieję karmiącą Chimerę. Tuż za budynkiem ciagnie się mur z hermami, czyli dekoracją w postaci zwężającego się na dole słupka, zwieńczonego na szczycie popiersiem lub przedstawieniem głowy.

Prosta, prostokątna bryła Domu Murgrabiego przyciaga uwagę maszkaronem, który niewatpliwie przeniesiono tu z łowickiego zamku. Inspirowany starożytnością ceglany Łuk Grecki niemalże przylega do budynku.

Domek Gotycki wybudowany w latach 1795-1797 wprowadza w antyczny świat delikatny powiew średniowiecza. Zaopatrzony w neogotyckie ostrołuki i narożne wieżyczki budynek, księżna dedykowała swemu synowi, Michałowi Gedeonowi, generałowi z czasów napoleońskich.  

Zbudowana z głazów narzutowych grota Sybilli, której wnętrze zasłania obecnie metalowa krata, jest pierwszym obiektem wybudowanym w Arkadii. Znajduje się tuż u podnóża wzniesienia, na którym wzniesiono Domek Gotycki. Ceglaną kapliczkę tuż nad wejściem do groty zdobiła niegdyś płaskorzeźba przedstawiająca Madonnę, wykonana podobnie jak ta z Przybytku Arcykapłana przez Włocha Gioacchino Staggiego.

Nad kanałem łączącym rzekę Skierniewkę ze stawem wznosi się akwedukt, nadający krajobrazowi rzymskiego charakteru. Jest to wierna rekonstrukcja oryginalnej budowli, która niestety nie przetrwała do naszych czasów. Została rozebrana przez kolejnych właścicieli Arkadii. Oryginalny projekt akweduktu wykonał w 1784 główny architekt parku, Szymon Bogumił Zug.

* cytaty za Małgorzata Ludwisiak, „Arkadia Heleny Radziwiłłowej – zagadnienie śmierci w XVIII-wiecznym ogrodzie”

Nieborów i Arkadia znajdują się około 90 km na zachód od Warszawy. Podążając autostradą A2, dojazd zamuje około 1 h.

Pałac Radziwiłłów w Nieborowie

Park na tyłach pałacu

Gabinet Żółty

Biblioteka

Park w Arkadii

Grota Sybilli

Łuk przy Domku Gotyckim

Przybytek Arcykapłana

Nadzieja karmiąca Chimerę. Płaskorzeźbą dłuta Gioacchino Staggiego w Przybytku Arcykapłana

Dom Murgrabiego i maszkaron przeniesiony z zamku w Łowiczu

Akwedukt

 

Tekst powstał w oparciu m.in o poniższe źródła

 


Jeśli podoba Ci się tematyka bloga, sposób w jaki piszę i łączę pasję do archeologii z podróżami, polub Archeopasję na facebooku i instagramie. Bądź na bieżąco i zapisz się do newslettera

Jeśli masz pytania dotyczące tematów poruszanych na blogu napisz do mnie archeopasja@gmail.com

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi, udostępniając w serwisach społecznościowych.